Strona główna » „Jak Wielka Brytania wstąpiła na służbę u oligarchów…” [RECENZJA]

„Jak Wielka Brytania wstąpiła na służbę u oligarchów…” [RECENZJA]

przez Pawel
książka o rajach podatkowych, kamerdyner świata

To recenzja książki o biznesie, ale tym zdecydowanie bez klasy. „Kamerdyner świata” Olivera Bullougha jest opowieścią o uwarunkowaniach historycznych, które sprawiły, że zapomniane wysepki na końcu świata stały się rajami podatkowymi i bezpiecznymi azylami dla piorących brudną forsę przestępców. W końcu pieniądze nie śmierdzą, jak mawiano w starożytnym Rzymie.

Olivier Bullough, brytyjski pisarz i dziennikarz publikujący na łamach m.in. „The Guardian” oraz „The New York Times”, na podstawie licznych rozmów z prawnikami, funkcjonariuszami sektora publicznego i kolegami po fachu kreśli obraz finansowej machiny, jaką zbudowano na pozostałościach imperium brytyjskiego. Autor wprowadza nas, w ten lubiący dyskrecję godną kamerdynera świat i nie pozostawia zbyt wielu optymistycznych wniosków.

Bullough w przystępny sposób opisuje finansowo-prawną żonglerkę, jakiej na przestrzeni dekad udało się dokonać osobom wyspecjalizowanym w ukrywaniu ogromnych majątków. Terytoria zamorskie Wielkiej Brytanii umożliwiły unikanie podatków i zacieranie śladu po brudnych dochodach. Status prawny Wysp Dziewiczych w latach siedemdziesiątych interpretowano w zależności od potrzeb. Jednym słowem, raz były bardziej brytyjskie, innym razem mniej, by na zewnątrz wszystko wyglądało niewinnie. Malutki Gibraltar będący wcześniej bazą wojskową, począwszy od lat osiemdziesiątych, przekształcił się w prawdziwą oazę podatkowo-prawną dla firm bukmacherskich, rozwijających szkodliwe społecznie imperia hazardu. Prawo ustanowione dla szkockich dzierżawców rolnych – jeszcze w XIX wieku – stało się doskonałą podkładką do transferu ukradzionych miliardów ze Wschodu w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Każdy rozdział „Kamerdynera świata” to osobna opowieść. Historie te łączy niepohamowana chciwość malwersantów i gigantyczny kapitał, który swobodnie, po cichu przepływał od dziesięcioleci ponad głowami zwykłych, szarych podatników, martwiących się, czy starczy im do „pierwszego”.

raje podatkowe

fot. materiały prasowe, wydawnictwo W.A.B.

„Jak Wielka Brytania wstąpiła na służbę u oligarchów, kleptokratów i kombinatorów” to podtytuł książki Bullougha. Autor wskazuje, że lista beneficjentów systemów opartych na budowaniu niezliczonej liczby spółek fasadowych jest długa. W grę w końcu wchodzą miliardy. Uszczelnianie systemów podatkowych to jednak wyjątkowo trudne wyzwanie. Bullough podaje wyraziste przykłady nierównej i niewdzięcznej walki urzędników, funkcjonariuszy służby publicznej, czy osamotnionych polityków, którzy od lat próbują naprawiać system. A przynajmniej łatać choć część luk prawnych, będących dla niektórych prawdziwymi wrotami do raju podatkowego.

Książka Bullougha to doskonałe uzupełnienie publikacji na temat rajów podatkowych, w tym głośnej sprawy Panama Papers. Pozwala znaleźć przynajmniej część odpowiedzi na pytanie, np. dlaczego dziury budżetowe w poszczególnych krajach są tak duże. Koszta pracy metaforycznego kamerdynera ponoszą ci uczciwi. Właściciele zwłaszcza małych i średnich firm muszą sprostać kolejnym nakładanym daninom. Pieniądze z niezapłaconych podatków w praworządnym świecie zasiliłyby państwowe budżety i trafiłyby np. na opiekę medyczną czy budowę niezbędnej infrastruktury. Niestety nie zasilają, manifestując się w prywatnych odrzutowcach, luksusowych jachtach i rezydencjach szemranych biznesmenów. A kamerdynerzy? Często dożywają spokojnej starości, gdzieś w ciepłym zakątku świata. Zjedli już kawałek tortu, choć nieswojego. „Kamerdyner świata” to pigułka gorzka, ale bardzo uświadamiająca.

5/5 - (19 głosów)

Może Ci się spodobać