Strona główna » Amerykański sen nad Wisłą

Amerykański sen nad Wisłą

przez admin

 Dlaczego Amerykanie zwykle lepiej przygotowują prezentacje, a na wykładach profesorów w Polsce można zasnąć? Co wspaniałego jest w budowaniu relacji z Polakami? Dlaczego ciężka praca nie zawsze przynosi wymarzone efekty? Chris Parasiewicz, ceniony coach i agent nieruchomości, opowiada „Biznesowi z klasą” o swoim amerykańskim śnie nad Wisłą.

 

Co spowodowało, że zainteresowałeś się rynkiem nieruchomości?

 

Będąc dziesięciolatkiem, przeprowadziłem się do USA. W tamtym czasie mieliśmy agentkę nieruchomości, która pokazywała nam domy w nowej okolicy. Byłem pod jej ogromnym wrażeniem. Nosiła ubrania bardzo dobrej jakości. Pamiętam, jak wymieniła nawet kapcie do jazdy samochodem na wysokie obcasy, żeby nie pobrudzić swojego nowego jaguara. Okazała się taka uprzejma i pełna profesjonalizmu. Zawsze przynosiła nam jakieś kwiaty lub prezenty. Pamiętam, że pomyślałem też, co to za wspaniała praca. Spotyka się różnych ludzi i pokazuje domy, niektóre z nich naprawdę okazałe i wyjątkowe. Obraz agentki pozostał we mnie przez resztę dzieciństwa i późniejsze dorosłe życie. Jako dziecko uwielbiałem budować z klocków Lego, a moi rodzice angażowali mnie w wiele projektów wokół domu, takich jak: budowa tarasów, salonów słonecznych i wszelkiego rodzaju renowacje. Zawsze interesowały mnie konstrukcje domów i budynków.

 

Jak przebiegała Twoja edukacja w Stanach Zjednoczonych? W jakich kursach uczestniczyłeś?

 

W Stanach Zjednoczonych moi rodzice zawsze dbali, żebym trafił do najlepszej szkoły podstawowej, gimnazjum i liceum w okolicy. Kiedy miałem 14 lat, przeprowadziliśmy się do Amherst w stanie Massachusetts, które było w zasadzie miastem studenckim. W okolicy było pięć szkół wyższych: UMASS, Amherst College, Smith College, Mt. Holyoke College i Hampshire College, a gimnazjum i liceum, do których chodziłem, uznawano za najlepsze w Massachusetts. Zawsze byłem zaangażowany w jakąś drużynę sportową. Trenowałem zapasy, pływanie, piłkę nożną, baseball i lekkoatletykę). W gimnazjum byłem kapitanem drużyny pływackiej i dotarłem nawet do mistrzostw w zachodnim Massachusetts. W szkole średniej oferowano nam wiele różnych kursów, między innymi: zajęcia teatralne, warsztaty mechaniczne, projektowanie stron internetowych, programowanie, taniec, śpiew. Były to także kursy na poziomie college’u: kalkulacja, psychologia, fizyka, chemia i inne podstawowe zajęcia. Miłe było to, że zawsze miałem doradcę, który pomagał mi wybrać kursy zgodne z moimi zainteresowaniami i talentami oraz wspierał mnie psychicznie. Po szkole średniej poszedłem do Springfield Technical Community College i zacząłem semestr od informatyki, ale po pół roku stwierdziłem, że to nie dla mnie, głównie z powodu braku dziewczyn 🙂 na kursach, więc zmieniłem kierunek na zarządzanie. Pewnego roku zdawałem również na rachunkowość w Harvard Extension i przez rok jeździłem do Bostonu co drugi weekend, żeby uczyć się rachunkowości od profesora z Harvardu, był to jeden z najlepszych kursów, na jakie kiedykolwiek uczęszczałem.

 

Co ze zdobytej w USA wiedzy szczególnie przydało się w Polsce?

 

W USA kładziono duży nacisk na praktyczne zastosowanie naszej edukacji. Generalnie panuje tam inny niż w Polsce zwyczaj, że kiedy kończymy 18 lat i stajemy się dorośli, powinniśmy być w stanie wyruszyć w świat, znaleźć pracę i zorganizować sobie dalszą edukację. Często ludzie w tym wieku opuszczają swoje domy rodzinne, zaciągają kredyty i budują swoją przyszłość. Czasem są zachęcani również do tego, aby już w wieku 16 lat – za zgodą rodziców – znajdować pracę, w której zaczyna się zdobywać doświadczenie, jak funkcjonuje prawdziwy świat. To, co również zrobiło ogromną różnicę w moim życiu, to fakt, że jesteśmy mocno edukowani w zakresie wystąpień publicznych i przygotowywania prezentacji. To był ogromny plus, zwłaszcza tutaj, w Polsce, gdzie nawet na studiach profesorowie słabo prezentują i tworzą niewiarygodnie nudne prezentacje, po których zawsze myślałem, że bardziej produktywne będzie spanie. Daje mi to ogromną przewagę w Polsce, ponieważ absolutnie nie mam tremy i zawsze wiem, że ludziom podobają się moje prezentacje. Ponadto sport nauczył mnie wiele na temat pracy zespołowej i ciężkiej pracy w ogóle, w młodym wieku nauczyłem się być bardzo zdyscyplinowaną osobą, co teraz widać.

 

Jakie różnice zauważasz najwyraźniej pomiędzy Polską a Stanami Zjednoczonymi? Czy standardy są takie same?

 

Zawsze się śmieję, że jedną z głównych różnic, jakie widzę, jest to, że w Polsce nie ma czegoś takiego jak obsługa klienta i to była dla mnie ogromna różnica, którą od razu poczułem. W USA ludzie są o wiele bardziej przyjaźni i mili dla siebie nawzajem, ale to wszystko jest głównie na pozór. Ponadto, gdy idziesz do sklepu, nigdy nie czekasz, aż pracownik skończy swoje rzeczy, zawsze porzuca to, co robi, i przychodzi, żeby Ci pomóc lub przynajmniej zapytać, czy czegoś nie potrzebujesz. Kiedy angażujesz się w pewne związki, ludzie mogą naprawdę robić krzywdzące rzeczy i łatwo wbić ci nóż w plecy, nawet twoi najbliżsi przyjaciele. W Polsce, choć ludzie nie są mili na pierwszy rzut oka, wiem, że jeśli nawiążę z nimi dłuższą relację, będzie ona trwała i nigdy nie zrobią mi nic złego. Inną istotną różnicą w USA było to, że gdy miałeś jakiś problem, zawsze dzwoniłeś do władz i pozwalałeś im się nim zająć, a tutaj w Polsce ludzie raczej sami zajmują się problemami. Zajęło mi trochę czasu, aby się do tego przyzwyczaić. W USA jest też dużo większa różnorodność ludzi, poznałem ludzi ze wszystkich części świata i różnych kultur. Samoekspresja jest w Stanach jest ogromna, a ludzie mogą wyrażać siebie w dowolny sposób, niezależnie od tego, czy idą do sklepu w piżamie, czy są królami gotyckiego miasta, nikt ich nie osądza, można po prostu być sobą. Dzięki temu człowiek uczy się być o wiele bardziej otwarty. W Polsce ludzie są tacy sami, ubierają się tak samo, zachowują się tak samo, chodzą do kościoła i panuje tam znacznie wyższy poziom konformizmu.

 

Czym kierujesz się w codziennych działaniach? Jakie zasady przyświecają Twojej pracy?

 

Jestem tu, żeby się dobrze bawić. Jeśli to, co robię, nie sprawia mi frajdy, to nie będę tego robić. Uwielbiam poznawać nowych ludzi i dzielić się z nimi swoją energią, w końcu wszyscy jesteśmy w tym razem. Głęboko wierzę, że to, co daję światu, zawsze do mnie powróci. Wierzę też mocno w karmę, która wraca i staram się wkładać w swoją pracę i działania tyle bezwarunkowej miłości, ile tylko jestem w stanie. Nauczyłem się też, że nie wszystko może być pozytywne i musimy nauczyć się kochać złe rzeczy w życiu, ponieważ bez nich nigdy nie docenilibyśmy tych dobrych. Staram się zawsze wyciągać wnioski z moich złych doświadczeń, a nie pogrążać się w smutku czy nienawiści. Nigdy nie uważam, że muszę się mścić, ponieważ mocno wierzę, że na końcu Bóg zawsze wymierzy mi sprawiedliwość. Gdybym miał wymienić pięć najważniejszych wartości, którymi kieruję się w życiu, byłyby to: rodzina, miłość, zaufanie, życzliwość i otwartość.

 

Jak myślisz, czemu zawdzięczasz swój sukces? W jaki sposób znalazłeś się w tym miejscu, w którym obecnie jesteś?

 

Mój sukces jest zdecydowanie związany z wykształceniem, które zapewniła mi moja rodzina, oraz z nieustannym wsparciem, które przez całe życie od nich otrzymywałem, nawet w najgorszych i najtrudniejszych okresach mojego życia. Inną rzeczą, która pomogła mi osiągnąć życiowe cele, są książki na temat samorozwoju, z których dowiedziałem się, że najważniejszą pracą, jaką człowiek może wykonać, jest ta nad sobą samym, stałe podnoszenie swoich kompetencji, uczenie się właściwego myślenia i docenianie wszystkich rzeczy, których doświadczyliśmy i posiadamy w naszym życiu. WIARA! Zawdzięczam jej wiele sukcesów. Wierzę w siebie i w rzeczy, które są większe od nas. Nauczyłem się ufać wszechświatowi i od tego czasu wszystko naprawdę intensywnie się zmieniło. Bardzo pomogła mi też moja otwartość na ludzi. Uwielbiam budować relacje z różnymi osobami, bo wiem, że w każdej można znaleźć szansę. Moja przygoda w Re/Max Capital zaczęła się od zwykłego czatu na LinkedIn z właścicielką biura, wkrótce potem wylądowałem w jej biurze na rozmowie. Dołączyłem do świetnego zespołu Re/Max Capital, gdzie pracują utytułowani agenci z najwyższymi międzynarodowymi wyróżnieniami. Współpracując z takimi specjalistami, można nauczyć się profesjonalnej obsługi klienta. W życiu staram się kierować intuicją i zazwyczaj prowadzi mnie ona dokładnie tam, gdzie chcę być. Kolejnym elementem mojego sukcesu jest przekonanie, że wiem, czego chcę w życiu, i nie godzę się na mniej. Nigdy się nie poddaję, nawet gdy upadam, ZAWSZE się podnoszę i szukam nowej drogi. Jestem bardzo zorientowany na rozwiązania.

 

Co według Ciebie jest ważniejsze – ciężka praca czy dobra edukacja?

 

Dobra edukacja, ale nie w sensie tradycyjnej szkoły, lecz raczej KSIĄŻKI. One mogą cię tak wiele nauczyć, pokazać rzeczy, o których nigdy nie myślałeś. Na świecie jest tyle perspektyw, tak wielu ludzi i doświadczeń. Mówimy o miliardach! Przekonałem się, że jeśli w życiu zaczniesz zadawać właściwe pytania, to odpowiednie książki zawsze cię znajdą. Oczywiście wierzę też w ciężką pracę, ale musi być ona wykonywana w inteligentny sposób. Najważniejsza jest ciężka praca nad sobą! Uważam, że ludzie powinni nieustannie analizować samych siebie i znajdować sposoby na doskonalenie swoich zachowań, umiejętności i kompetencji. Dużą rolę odgrywa tu uczenie się na własnych błędach. Jeśli chodzi o ciężką pracę, uważam, że należy pamiętać o jednej ważnej rzeczy: w życiu można wykonać wiele trudnej roboty, ale nigdzie nie dojść. Kluczowe jest to, na czym skupisz swoją uwagę, dużo pracując. Podobają mi się dwie metafory, które doskonale to wyjaśniają: Możesz wsiąść do kajaka i płynąć pod prąd z silnym nurtem, będziesz dużo wiosłował, czyli ciężko pracował, ale nigdzie nie dopłyniesz. Dopóki nie skierujesz łodzi w dół rzeki, a więc tak jak w naturalnym nurcie życia, zaczniesz dostrzegać, że coś osiągasz. Inny przykład: możesz wykonać wszystkie ruchy i prace, aby odkurzyć swój dom, ale dopóki nie podłączysz prądu, wszystko to na nic.

 

Jak widzisz swój dalszy rozwój? Co chciałbyś osiągnąć w najbliższych latach?

 

Moje kolejne kroki to zdecydowanie nauka prowadzenia własnego biznesu i uczynienie go wysoce dochodowym oraz osiągnięcie pełnego profesjonalizmu w tym, co robię. Zamierzam stać się jednym z dziesięciu najlepszych agentów w Polsce i pomóc wielu ludziom w znalezieniu domu. Chcę również pomóc ludziom odnaleźć spokój w ich życiu, tak jak ja to zrobiłem ze swoim. Oczywiście przez cały czas chciałbym pracować nad sobą. Jest to dla mnie niekończąca się podróż pod względem duchowym, psychicznym i fizycznym, w trakcie której cały czas dowiaduję się, kim naprawdę jestem i odnajduję swoje miejsce na tym świecie. Chcę mieć możliwość podróżowania, kiedy tylko zechcę. Chciałbym spotykać się z ludźmi, którzy są na szczycie swoich zawodów, ponieważ uważam, że mają oni najcenniejsze informacje w życiu i mogę się od nich wiele nauczyć. Zawsze szukam możliwości rozwoju. Chciałbym napisać książkę o swoim życiu, myślę, że byłoby to bardzo wyjątkowe i zabawne. Mam też nadzieję, że pewnego dnia będę mógł podzielić się swoimi doświadczeniami i pomóc innym ludziom żyć pełnią życia. Zawsze mam w głowie obraz mnie na scenie, przed wielkim tłumem fanów i ludzi, którzy zyskają coś dla siebie dzięki moim doświadczeniom.

 

Dom opieki dla seniorów to dla Ciebie wyjątkowy projekt ze względów osobistych?

 

Tak, jest to dla mnie bardzo wyjątkowe, szczerze mówiąc, nigdy nie sądziłem, że będę pracował w takim miejscu. To naprawdę wiele mnie nauczyło, szczególnie cierpliwości. W tym miejscu mogłem zastosować wiele rzeczy, których nauczyłem się na studiach, a praktyczne podejście do teorii może być zupełnie inne, niż sobie wyobrażasz. Zaczynasz zdawać sobie sprawę z tego, jak ważne jest zrozumienie innych ludzi , starać się być otwartym i słuchać ich problemów. To bardzo dobre uczucie, że nasza rodzina jest w stanie pomóc seniorom cieszyć się życiem i wzmocnić fizycznie, aby mogli robić rzeczy, które naprawdę kochają. Tak wiele osób nie docenia seniorów, ich mądrości i doświadczeń, z których możemy się tak wiele nauczyć. Nie powinno się o nich zapominać.

 

Zapewnienie komfortu i bezpieczeństwa osobom starszym to duże wyzwanie organizacyjne?

 

Prowadzenie takiej placówki wiąże się z dużą odpowiedzialnością, trzeba mieć personel medyczny i współczujące osoby do współpracy. Seniorzy mogą odejść z tego świata każdego dnia. Trzeba być gotowym na różne nietypowe sytuacje związane z różnymi chorobami i zachowaniami seniorów. Myślę, że powinniśmy bardzo dobrze o nich dbać, ponieważ pewnego dnia możemy skończyć tak samo, a karma odda nam dokładnie to, co daliśmy. Opieka i terapia jest bardzo ważna. Pomaga żyć starszym ludziom długo i szczęśliwie, choć może nie zawsze cieszy to spadkobierców. 😉  Co znaczy regularna rehabilitacja, widziałem u mojej babci, która po kilku tygodniach fizjoterapii śmiga na hulajnodze.

biznes z klasa wywiad 2022

Widziałem to również w Ameryce, gdzie wiele starszych osób korzysta z domów opieki, aby zachować swą niezależność i mieć profesjonalną pomoc na zawołanie. W Polsce panuje błędne przeświadczenie, że jak oddaje się rodziców do takiego miejsca, to robi się im krzywdę. Nic dalszego od prawdy, bo dla osób starszych najtrudniejsza jest samotność i zaniedbanie przez bliskich, a to w dzisiejszych, zabieganych czasach jest częste.

4.8/5 - (5 głosów)

Może Ci się spodobać