W czasach, gdy kebabów i burgerów jest już więcej niż parkingów pod galeriami, pojawia się coś świeżego – Langosz Street Food, czyli węgierski przysmak w chrupiącej, złocistej odsłonie. To koncept, który właśnie startuje w Polsce i błyskawicznie zyskuje fanów. Rozmawiamy z Łukaszem Przygodą, twórcą marki, który zdradza, dlaczego franczyza Langosz to jeden z najciekawszych biznesów gastronomicznych 2025 roku.
Skąd w ogóle pomysł na Langosza, czyli węgierski street food w mobilnej wersji?
Pomysł zrodził się z podróży po Węgrzech. Langosz to tam prawdziwy street foodowy hit – złocisty placek smażony na głębokim oleju, z dodatkiem czosnku, sera i śmietany. Zauważyliśmy, że w Polsce brakuje takiego produktu: prostego, smacznego, taniego i oryginalnego. Zamiast otwierać kolejnego kebaba, woleliśmy postawić na coś, co naprawdę się wyróżnia.
Dlaczego uważasz, że to najlepszy moment, żeby wejść w ten biznes?
Rynek gastro się zmienił – dziś liczy się szybkość, mobilność i dowóz. 70 procent zamówień w Polsce to jedzenie „na wynos”. Langosz idealnie się w to wpisuje: można go zjeść w drodze, zamówić przez Glovo czy Pyszne.pl, a przyczepa działa praktycznie wszędzie – od małego miasteczka po centrum dużego miasta.
fot. franczyzalangos.pl
Mówisz, że ten biznes można otworzyć w 14 dni – brzmi imponująco! Jak to wygląda w praktyce?
To naprawdę możliwe. Dostarczamy gotową przyczepę gastronomiczną, wyposażoną, oznakowaną i przygotowaną do pracy. Pomagamy też w formalnościach i szkoleniu. W dwa tygodnie można przejść od decyzji do pierwszego dnia sprzedaży.
Jak wygląda wsparcie dla nowych partnerów?
Nie zostawiamy nikogo samemu sobie. Pomagamy w założeniu profili na Instagramie i Facebooku, prowadzimy kampanie lokalne, a nawet tworzymy programy lojalnościowe dla klientów. Każdy punkt Langosz jest też promowany przez FornalTV i znane twarze z telewizji – m.in. uczestników „Gogglebox. Przed telewizorem”.
Współpracujecie z Pyszne.pl i Glovo – to już poważne zaplecze logistyczne. Czy to znaczy, że partner może działać też stacjonarnie, a nie tylko mobilnie?
Tak! Nasze przyczepy są w pełni przystosowane do obsługi dowozów. Można więc stać w jednym miejscu i pracować na zamówieniach online, albo zmieniać lokalizację – np. między festynami, eventami czy deptakami w sezonie.
Promocja przez FornalTV i znane twarze z telewizji – brzmi jak duży marketingowy boost. Jak wygląda ta współpraca?
To jeden z naszych kluczowych atutów. Stawiamy na mocny, autentyczny marketing – ludzie znają i lubią te twarze, więc to buduje zaufanie. FornalTV pokazuje codzienność naszych food trucków, a znane osoby promują punkty w swoich mediach społecznościowych.
Franczyza w małych miejscowościach – to odważny krok! Dlaczego stawiacie właśnie na mniejsze rynki, a nie tylko duże miasta?
Bo tam często brakuje ciekawych opcji gastronomicznych. W niedużych miastach konkurencja jest mniejsza, a ludzie chcą spróbować czegoś nowego. Langosz jest oryginalny, a przy tym tani w produkcji – idealny produkt na start.
fot. franczyzalangos.pl
Wspominałeś o gratisach – lodówka z lodami, napoje Pepsi… Serio?
Serio!😊W sezonie wiosna-lato dajemy franczyzobiorcom lodówkę z lodami gratis, co zwiększa zyski w cieplejsze dni. Dodatkowo – napoje Pepsi od początku bez kosztów. Chcemy, by nasi partnerzy zarabiali jak najwięcej od pierwszego dnia.
Jakie są realne zarobki w sezonie wiosna-lato?
To oczywiście zależy od lokalizacji, ale nasi pierwsi partnerzy notują nawet 15–25 tysięcy złotych miesięcznie zysku w sezonie. Zimą dochód generują dowozy i eventy. To biznes, który może działać cały rok.
Gdzie można dowiedzieć się więcej lub skontaktować w sprawie franczyzy?
Zapraszam na stronę www.franczyzalangos.pl. A jeśli chcesz pogadać o pomysłach na rozwój biznesu – zadzwoń – tel. 505 593 105.
ARTYKUŁ SPONSOROWANY
