Strona główna » Założyć biznes z przyjacielem? „Kryzysy często definiują relacje”

Założyć biznes z przyjacielem? „Kryzysy często definiują relacje”

przez Pawel
fot. stock.adobe.com

– Fakt, że kogoś lubimy, nie oznacza, że będzie świetnym partnerem biznesowym. Czasem może się okazać, że dana relacja nie była dobrą przyjaźnią. Generalnie jednak firmy założone z osobą, z którą się przyjaźnimy, mają dużą szansę powodzenia, zwłaszcza jeśli jesteśmy przedsiębiorczy i dojrzali osobowościowo – podkreśla Paulina Ramiar, psycholog, w rozmowie z Pawłem Lewandowskim z portalu „Biznes z klasą”. O przyjacielskich relacjach w biznesie, związkach w pracy, wyjazdach integracyjnych i work-life balance z psychologicznego punktu widzenia.

Kiedyś starsze pokolenie radziło: „nie zabieraj pracy do domu”, czyli nie rozmawiaj o służbowych problemach z domownikami. To uniwersalna rada, uwzględniając, że czasem wracamy do domu pełni złych emocji? Najlepszą opcją – dla naszego zdrowia psychicznego – jest oddzielenie mentalnym murem życia służbowego od prywatnego?

Nie ma negatywnych emocji. One dają nam znać, że coś jest dla nas trudne, ostrzegają. Czasami problemem może być przeżywanie nadmiernych emocji, na przykład lęku, ale wtedy pracujemy nad tym podczas psychoterapii. Skoro emocje są informacją, to warto porozmawiać z bliskimi, o tym, co się dzieje, jeśli dotychczas dobrze czuliśmy się w pracy. Osoba z zewnątrz może wskazać nam, że jesteśmy na przykład ofiarą mobbingu, czy udzielić wsparcia. Celem nawiązywania relacji jest możliwość swobodnego rozmawiania o osobistych sprawach. Problem pojawia się, gdy nie radzimy sobie z emocjami. Wyżywamy się na bliskich, by je regulować. Jeśli ktoś po przyjściu z pracy, mówi tylko o niej, warto zastanowić się, dlaczego tak się dzieje. To może być już obciążające dla bliskich, powodować, że dana osoba wygada się, wyreguluje trudne emocje i nie będzie mieć motywacji, żeby poczynić zmiany w zakresie życia zawodowego. Nasi bliscy mogą wtedy czuć bezsilność i przytłoczenie. Pamiętajmy, że powrót do domu po pracy, to czas na zrelaksowanie. Odpoczywamy, spędzamy czas z bliskimi, żeby kolejnego dnia mieć potrzebną energię. Siedzenie ciągle myślami w pracy, powoduje, że spada nasza efektywność i motywacja.

W pracy spędzamy mnóstwo czasu. Nawiązujemy relacje z osobami, z którymi współpracujemy. Z czasem mogą one wejść na nieformalny poziom. Wspólne wypady po godzinach na miasto, coraz większe skoncentrowanie się na omawianiu biurowego życia. Czy może to doprowadzić do zaniedbywania relacji rodzinnych i zachwiania ogólnej równowagi życiowej – work-life balance?

To już kwestia indywidualna. Wiele osób z powodzeniem łączy utrzymywanie relacji koleżeńskich w biurze i poza nim, zachowując tzw. work-life balance, nie zaniedbując relacji rodzinnych. Jeżeli dana osoba jest dojrzała, dobrze funkcjonuje, będzie potrafiła zrównoważyć czas. Problem zaczyna się, kiedy zaczynamy uciekać od życia rodzinnego w relacje koleżeńskie, bo przytłaczają nas na przykład obowiązki rodzicielskie. Możemy też mieć problem w związku i zamiast przyjrzeć się relacji, pracować nad nią, stosujemy – zorientowany na unikanie – styl radzenia sobie ze stresem. Opóźniamy powrót do domu. Napięcie rozładowujemy spędzając dużo czasu ze znajomymi z pracy. Niektórym osobom łatwiej jest unikać sytuacji problemowej, niż wziąć za nią odpowiedzialność. Na krótką metę takie rozwiązanie może nam pomóc, ale kiedy będzie się przedłużać, pojawią się dodatkowe problemy, co może doprowadzić do rozpadu związku albo braku nawiązania odpowiedniej więzi z dziećmi.

Wyjazdy integracyjne. Z reguły mają cementować relacje w zespole. W wielu firmach obrosły legendami, często przez alkohol, który ma sprzyjać przełamywaniu lodów. Nadużywanie trunków przez niektórych kończy się jednak degrengoladą. Dla jednych wyjazdy są przyjemnością, u innych wywołują dyskomfort, bo wolą odpocząć w zaciszu domu. Unikający takich imprez obawiają się często, że szef spojrzy na nich nieprzychylnym okiem. Można dyplomatycznie wybrnąć z sytuacji?

Generalnie lubimy ludzi podobnych do nas, w tym osoby, które preferują spędzać czas w podobny sposób. Grupa rządzi się swoimi prawami. Często osoba, która nie uczestniczy w życiu ekipy, staje się swojego rodzaju outsiderem. Jeśli koledzy zachęcali do wspólnych wyjść, po pewnym czasie przestaną. Nie oznacza to, że taka osoba będzie nielubiana, czy doświadczy ostracyzmu. Po prostu nie będzie brana pod uwagę przy organizowaniu wspólnych wyjść. W kwestii wyjazdów integracyjnych; myślę że dla szefa ważne jest, jak kto wykonuje swoją pracę. Jeśli nie ma jawnych konfliktów, trudności w zespole, fakt, że nie pojedziemy na wyjazd integracyjny, nie będzie miał większego znaczenia. W przypadku współpracowników bardziej istotne jest wspólne wychodzenie na lunch, albo po pracy, ale nie uważam, że jest to konieczne do zbudowania dobrych relacji w zespole. Tak naprawdę, w pracy skupiamy się na wykonywaniu swoich obowiązków.

Dobra atmosfera w zespole to podstawa (fot. stock.adobe.com)

Ważne, żeby umieć współpracować z zespołem. Nie róbmy niczego wbrew sobie. Jeśli nie chcemy jechać na wyjazd integracyjny, powinniśmy odmówić. Zawsze możemy dodać, gdy martwimy się o relacje, że nie chodzi o osoby z zespołu i brak sympatii, tylko o formę spędzania czasu, która nie jest dla nas. W przypadku szefa bardzo naciskającego na wyjazd – warto odnieść się do własnego doświadczenia. Dla niektórych to może być superdoświadczenie i zabawa, ale w nas będzie wzbudzało dyskomfort. Na przykład jesteśmy osobami, które wolą spokój i ciszę. Czują się przebodźcowane w dużej grupie. Jeśli natomiast chcielibyśmy uczestniczyć w tego typu wyjazdach, a powstrzymuje nas lęk, warto zgłosić się na psychoterapię, bo wtedy to już nie jest nasz wolny wybór. W tym przypadku możemy mieć negatywną relację z samym sobą, gdzie postrzegamy się jako gorszych albo mało atrakcyjnych dla grupy.

Zdarza się, że firmę zakładamy z osobą, którą uważamy za przyjaciela, znamy się od lat. Czy to dobry pomysł? W końcu w biznesie nie zawsze wszystko idzie w dobrym kierunku. Kryzys firmy może przełożyć się na tę prywatną relację. A może od razu ustalić pewną hierarchię, jeśli chodzi o zarządzanie projektem?

Myślę, że to bardzo dobry pomysł, żeby ustalić wcześniej, jakie funkcje pełnimy w naszej firmie, określić zakres obowiązków. Oczywiście, jeśli mamy takie możliwości. Kryzysy często definiują relacje, czasem faktycznie może to wpływać na przyjaźń, ale z reguły osoby, które wcześniej darzyły się sympatią, mają też dużą motywację wewnętrzną, żeby firmie się wiodło. Zależy im również na dobru przyjaciela. Są mniej skłonne do robienia czegoś za plecami. Oczywiście czynnik ludzki jest tutaj bardzo ważny. Fakt, że kogoś lubimy, nie oznacza, że będzie świetnym partnerem biznesowym. Czasem może się okazać, że dana relacja nie była dobrą przyjaźnią. Generalnie jednak firmy założone z osobą, z którą się przyjaźnimy, mają dużą szansę powodzenia, zwłaszcza jeśli jesteśmy przedsiębiorczy i dojrzali osobowościowo. Ważne, żeby oddzielić prowadzenie firmy od przyjaźni. Jeśli krytykujemy partnera, nie przekłada się to na naszą przyjacielską relację. Czasem lepiej rozstać się w biznesie w zgodzie, jeśli okaże się z czasem, że mamy jednak odrębne wizje.

Czasem zdarza się, że w firmie niespodziewanie znajdziemy bratnią duszę. Kategorycznie wybijać sobie z głowy ewentualny związek z koleżanką czy z kolegą z pracy? W końcu mamy tu cały wachlarz potencjalnych problemów. Na przykład biurowe romanse to niewyczerpane źródło plotek, które mogą nam zaszkodzić.

Gdyby tak można było sobie powiedzieć: nie zakochuj się! Emocje rządzą się swoimi prawami i często mamy tu pośredni wpływ. Oczywiście możemy starać się zdusić uczucie w zarodku. Omijać sytuacje, kiedy z obiektem naszych westchnień jesteśmy sami, unikać wspólnych wyjść, ale nie gwarantuję, że to powstrzyma nas od zakochania. Kluczowe jest zadanie sobie pytań. Jak bardzo cenię swoją obecną pracę? Czy będę w stanie pracować w tym miejscu, jeśli rozstalibyśmy się? Jakie są możliwości zmiany zatrudnienia na moim stanowisku? Dobrze się rozeznać, jak szefowie patrzą na relacje miłosne w miejscu pracy.

(fot. stock.adobe.com)

Nie każdy szef patrzy przychylnie na bliższe relacje pracowników (fot. stock.adobe.com)

Spotkałam się z przypadkiem, gdy jedna osoba została zwolniona, będąc na bardzo wysokim stanowisku, ponieważ nawiązała relację z kimś pełniącym taką samą funkcję. Właściciel dużego holdingu tego nie akceptował. Jednocześnie znam przykłady relacji, gdzie z powodzeniem ludzie łączą związek z wspólną pracą, a pracodawcy nie mają obiekcji. Spotkałam się z relacją, gdzie szef związał się z osobą podwładną i taka osoba miała pretensje, że nie jest traktowana lepiej. Relacja nie obciążała szefa, granice postawione zostały jasno. Wszyscy byli sprawiedliwie traktowani.

Niektórzy obawiają się, jak wspólna praca wpłynie na relację…

Sytuacja pandemiczna bardzo dobrze pokazała, że fakt, iż przebywamy z kimś bardzo dużo nie ma złego wpływu, jeśli związek jest dobry i dbamy o własną autonomię. Można pogodzić pracę z byciem w związku. Wiele przedsiębiorstw to firmy rodzinne, które działają prężnie i z sukcesami. Kiedy nasza relacja nie jest dobra albo jesteśmy w zależności, to po pewnym czasie możemy być przebodźcowani przebywaniem z drugą osobą. Jednak gdy mamy bezpieczny styl przywiązania, tworzymy coś razem, dbając o odrębność, nie ma co się martwić o wspólną pracę. W obecnych czasach wiele osób poznaje partnera w miejscu zatrudnienia. Jeśli chodzi o plotki, gdy obawiamy się opinii innych i reakcji otoczenia, to często oznacza, że zamiast patrzeć na to, co jest dla nas dobre, zwracamy uwagę na innych. Możemy być skłonni do spełniania ich oczekiwań i unieszczęśliwić się. Najmniej patrzyłabym na to, co inni powiedzą. Proszę pamiętać, że to co inni mówią nam o nas, przede wszystkim świadczy o nich. Osoba życzliwa, pewna siebie, otwarta nie będzie naszych wyborów oceniać, a wspierać nas. Osoba negatywistyczna albo lękowa będzie nas straszyć i krytykować. Ważne, żebyśmy wiedzieli, jakie są konsekwencje związku w pracy i brali za to odpowiedzialność. Jeśli nawet ktoś będzie plotkował, to każda sensacja biurowa z czasem mija.

PAULINA RAMIAR

Paulina Ramiar

Paulina Ramiar

Ukończyła psychologię na Uniwersytecie SWPS w Warszawie. Certyfikowany psychoterapeuta, psycholog, superwizor aplikant. Należy do Polskiego Towarzystwa Psychologicznego oraz Polskiego Stowarzyszenia Psychoterapii Integracyjnej. Właścicielka Centrum Psychoterapii Kierunek Równowaga. Od lat pracuje z dorosłymi jak i z młodzieżą. Specjalizuje się w psychoterapii indywidualnej, psychoterapii par oraz psychoterapii grupowej. Pracuje w nurcie integracyjnym i prowadzi superwizje dla psychoterapeutów. Autorka publikacji poświęconych psychologii.

5/5 - (12 głosów)

Może Ci się spodobać