Dorobek naukowców Polbionica najprawdopodobniej trwale odmieni świat transplantologii i badań przedklinicznych leków oraz znajdzie szerokie zastosowanie w wielu innych dziedzinach. Opracowali oni prototyp bionicznej trzustki 3D. Jak udało się stworzyć ten niezwykły projekt? Dlaczego pozostałe osiągnięcia zespołu Polbionica są tak cenne pod względem społecznym i komercyjnym? W warszawskiej siedzibie firmy rozmawiamy z prof. dr hab. n. med. Michałem Wszołą – prezesem zarządu oraz Filipem Fertnerem, wiceprezesem i dyrektorem finansowym.
Historie wynalazców pełne są opowieści o sceptycyzmie otoczenia, gdy próbowali przekonywać innych do swoich pomysłów i innowacji. Jak podkreśla Filip Fertner, projekt bionicznej trzustki także nie wszędzie spotykał się z entuzjazmem. Profesorowi Wszole udało się jednak skupić wokół siebie osoby, które wyczuły niezwykły potencjał naukowy i biznesowy przedsięwzięcia. Na początku startowali, opierając się na własnych środkach. Z czasem udało się stworzyć Fundację Badań Rozwoju i Nauki. W skład konsorcjum naukowego weszły m.in.: Warszawski Uniwersytet Medyczny, Politechnika Warszawska, Instytut Nenckiego i spółka MediSpace.
– Umiejętność poukładania pracy przy tak złożonych projektach to podstawa. Zawsze na samym początku trudnym elementem jest tworzenie konsorcjum. Elementem budowania relacji są rozmowy pomiędzy instytucjami. Gdy zaczynaliśmy, instytucje nie były jeszcze tak przygotowane do współpracy pod kątem prawnym. Procedowanie pewnych rzeczy trwało tygodniami. Teraz uczelnie nauczyły się korzystać z wielu środków, by osiągnąć cel – wspomina prof. Wszoła. – Najważniejsze jest kryterium skuteczności. Jeżeli wyniki są satysfakcjonujące, produkt powstaje, kooperacja ma sens – dodaje Filip Fertner.
Skompletować zespół
Praca przy projektach innowacyjnych to ogromna szansa na rozwój kariery. Warto tworzyć wspólnotę specjalistów wokół projektów. Jak podkreśla Filip Fertner, dobranie właściwego personelu to trudne zadanie. – Chodzi o ludzi, którzy zarażą się wizją i będą ją realizować. Trzeba nauczyć osoby wyspecjalizowane w różnych dziedzinach, żeby komunikowały się na jednym poziomie. W naszych materiałach informacyjnych powtarzamy, że mamy zespół interdyscyplinarny. To nie są wyłącznie biolodzy i biotechnolodzy. Bardzo istotną część naszego biznesu stanowi dział inżynierski czy chemiczny – wylicza Filip Fertner.

Od lewej: prof. Michał Wszoła, dr Marta Klak i Filip Fertner (fot. materiały spółki)
Jak podkreśla prof. Wszoła, rozwijanie biotechnologii to praca żmudna, oznaczająca tysiące powtarzanych czynności. – Wszystko odbywa się małymi kroczkami. To nie plan filmowy, gdzie cała akcja dzieje się w trakcie sekund, a na końcu pada okrzyk „Eureka!” – zaznacza prof. Wszoła. – Biotechnologia wymaga odporności na stres. Praca w laboratorium nie jest jednym wielkim pasmem sukcesów, gdzie wszyscy są ciągle z siebie zadowoleni. Musimy głośno to mówić. Ta praca oznacza mnóstwo potu i łez, przekleństw wyrzuconych w powietrze z powodu braku zrozumienia, dlaczego coś nie działa, połączonych z intensywnym myśleniem, jak pokonać te trudności – dodaje Filip Fertner. Przyznaje, że zaangażowanie przy projekcie bionicznej trzustki wymaga poświęcenia ponad normę, jednocześnie Polbionica została wyróżniona przez Państwową Inspekcję Pracy. Chodzi o konkurs na pracodawcę zapewniającego najwyższy poziom bezpieczeństwa pracowników pod kątem przestrzegania przepisów i zapewnienia ochrony zdrowia. Polbionica zwyciężyła w kategorii MŚP zatrudniających do 49 osób.
Polski potencjał naukowy
W Polsce nie brakuje narzekania na rodzime instytucje i niesprzyjające warunki dla rozwoju naukowców, realizujących ambitne projekty. Utarła się opinia, że prawdziwą karierę mogą zrobić za oceanem, gdzie nie szczędzi się wysokich nakładów na innowacje. Prof. Wszoła uważa, że nie powinniśmy koncentrować się na pesymistycznej ocenie sytuacji. – W Polsce jest wielu doskonałych naukowców. Są wspaniałe instytucje. Odbywają się tam różnego rodzaju rozgrywki personalne, ale to nieodłączny element funkcjonowania. Podobnie jest na całym świecie. Powinniśmy zadać sobie pytanie, co chcemy osiągnąć w życiu. Stworzyć coś fajnego, czy być najważniejszym w klasie? To nie zawsze idzie w tym samym kierunku. Jeżeli zbierze się grupa, która chce osiągnąć coś wartościowego, musi obrać wspólny kierunek zgodny z wizją. Tego trzeba się trzymać – zaznacza prof. Wszoła.

Inwestowanie w innowacyjne firmy może przynieść imponujący zysk (fot. materiały spółki)
Potencjał w polskich innowacjach doceniają inwestorzy. Dobrym duchem idei bionicznej trzustki jest Michał Kiciński. To współzałożyciel legendarnego CD Projekt, czyli firmy, która stoi za światowym sukcesem gry „Wiedźmin”. – Michał Kiciński nazwał Polbionica perełką w portfelu spółek, w które inwestuje. Jesteśmy mu wdzięczni i chcemy błyszczeć. Spółki technologiczne, które wdrażają innowacyjne rozwiązania, z czasem odwdzięczają się ponadnormatywnym zwrotem dla akcjonariuszy – zaznacza Filip Fertner. – To nie jest gra dla wszystkich. Warto być cierpliwym, potencjał w biotechnologii jest ogromny – dodaje prof. Wszoła.
Od grantu po komercjalizację
W 2017 roku konsorcjum pracujące nad projektem bionicznej trzustki uzyskało dofinansowanie z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Sukces prototypu organu (w marcu 2019 roku) dał podstawy do założenia spółki Polbionica. Okazał się kamieniem milowym. – Zawsze irytujemy się, gdy w mediach używa się terminu „sztuczna trzustka”. To nie jest urządzenie elektryczne ani jakaś pompa. Mamy organ, który posiada funkcjonalność jak ludzki. Jest z prawdziwych komórek i powstaje całkowicie poza ciałem. W przyszłości głównymi odbiorcami naszej terapii będą pacjenci z cukrzycą z powikłaniami i przewlekłym zapaleniem trzustki. Na to ostatnie schorzenie nie ma dziś skutecznej terapii. Przynosi ogromny ból, a na końcu śmierć – podkreśla Filip Fertner.

Naukowcy są coraz bliżej spektakularnego sukcesu (fot. materiały spółki)
Szacunkowo koszt transplantacji – z zastosowaniem bionicznej trzustki – nie powinien przekroczyć 200 tys. dolarów. Według symulacji specjalistów z Polbionica to inwestycja, która z perspektywy systemów służby zdrowia będzie bardzo opłacalna. Osoba zmagająca się z niepełnosprawnościami wypada z rynku pracy. Musi pobierać rentę, wymaga opiekuna, hospitalizacji i leków. Celem Polbionica jest przywrócenie jednostki do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie. – Jak szacujemy, w Polsce taka inwestycja zwróci się po siedmiu latach. W krajach Europy Zachodniej będzie to około pięciu lat, jeśli chodzi o Stany Zjednoczone – nawet trzy lata – mówi prof. Wszoła. Jak przekonuje, trzeba przeprowadzić jeszcze szczegółowe analizy, ale perspektywa współpracy z publicznymi służbami zdrowia, jak i prywatnymi ubezpieczycielami, jest bardzo obiecująca.
– Bioniczna trzustka nie leczy pacjentów z nowotworem tego organu, ale już na podstawie naszej technologii powstanie również konsorcjum, gdzie na bazie materiału od pacjentów cierpiących na raka, będziemy w stanie uzyskać dodatkową informację, na ile terapia będzie mniej lub bardziej skuteczna. To oznacza medycynę spersonalizowaną. Prawdopodobnie będziemy w stanie lepiej dobierać terapie – dodaje prof. Wszoła.
Szerokie zastosowanie
Osiągnięcia Polbionica otwierają w świecie nauki kolejne drzwi. – Nasi naukowcy wytworzyli białka, które nie istnieją w przyrodzie. Dziś nie jesteśmy w stanie podać pełnego katalogu ich zastosowania. Pracujemy nad tym, żeby wykorzystać nasze proteiny w kosmetologii, weterynarii, ortopedii czy leczeniu ran. Wariantów jest dużo, to są rewolucyjne rozwiązania. Za pięć lat będziemy wiedzieć dużo więcej – przekonuje Filip Fertner.

Technologie opracowane przez spółkę Polbionica mogą znaleźć szerokie zastosowanie (fot. materiały spółki)
Biodruk to nadchodząca rewolucja również w sektorze, o którym poza branżą nieczęsto się wspomina. Tylko w Europie rocznie wykorzystuje się do badań leków ok. 10 mln zwierząt. Przy stosowaniu bionicznych tkanek będziemy mogli odejść od tej praktyki, co jest słuszne nie tylko z punktu widzenia etycznego. Nowe rozwiązania pozwolą zaoszczędzić czas i energię oraz zredukować nakłady finansowe. Z naukowego punktu widzenia – testy na tkankach ludzkich dadzą bardziej precyzyjne odpowiedzi w kwestii nowo zastosowanych leków. Przepisy prawne torujące drogę dla wykorzystania sztucznej inteligencji i bionicznych tkanek przy testowaniu medykamentów funkcjonują już w Stanach Zjednoczonych. W Unii Europejskiej Dyrektywa 3R zachęca do zmniejszania wykorzystania zwierząt, a dalsze rozwiązania są o krok od zatwierdzenia.
Będzie polski Nobel?
Jest kilka scenariuszy rozwoju projektów Polbionica. Zarząd spółki nie wyklucza stania się częścią koncernu. Może być jego dostawcą. Nic nie stoi na przeszkodzie w wejściu w nowe projekty badawcze. – Bioniczna trzustka jest tylko środkiem do osiągnięcia naszego celu, jakim jest zmiana krajobrazu związanego z transplantologią – mówi Filip Fertner. Jak dodaje praca, w Polbionica to również społeczna misja. Idea przyświeca m.in. dr Marcie Klak, która w randze wiceprezesa zarządu objęła stanowisko dyrektora ds. technologii. Z projektem jest związana od początku. Chce mieć wkład w zmniejszenie cierpienia osób, które zmagają się z wyjątkowo uciążliwymi schorzeniami.

Prof. Wszoła podkreśla, że badania nie są wyścigiem po nagrody (fot. materiały spółki)
Czy tak ambitny projekt może przynieść Nagrodę Nobla? Profesor Wszoła podkreśla, że akademia noblowska podejmuje decyzje, jeśli chodzi o medycynę i biologię, opierając się o inne kategorie. Zazwyczaj nagradza się badania podstawowe, a nie technologie, które umożliwiły wykorzystanie zdobyczy nauki dla konkretnych rozwiązań. W projekcie Polbionica wykorzystano elementy badań podstawowych, by osiągnąć pewien etap rozwoju, jednak czy to byłoby wystarczające?
– Otrzymywanie wyróżnień jest miłe, ale nie należy podporządkowywać temu swoich działań. Jeżeli naukowiec pracuje tylko po to, żeby dostać nagrodę Nobla, to pół roku później dochodzi do wypalenia. Okazuje się bowiem, że jedynym celem było zdobycie sławy. Ciekawość w pracy musi napędzać – mówi prof. Wszoła. – Sukces kocha każdy, to naturalne. Oczywiście nie ma chyba człowieka zajmującego się innowacjami, który nie myślałby o Noblu. Nie chciałbym jednak patrzeć na nasz projekt z perspektywy nagrody. Ważne jest, żeby przy projektach biotechnologicznych pracowały osoby, którym sprawia przyjemność droga naukowca. To jest fascynacja samym odkrywaniem – podsumowuje prof. Wszoła.
PAWEŁ LEWANDOWSKI
PRZECZYTAJ PIERWSZĄ CZĘŚĆ ARTYKUŁU:
Z wizytą w firmie Polbionica, cz. 1. Jak wydrukować trzustkę dla pacjenta?