Strona główna » „Tutaj piciu, tu plusk, tu relaks”. Jak virale zdobywają naszą uwagę?

„Tutaj piciu, tu plusk, tu relaks”. Jak virale zdobywają naszą uwagę?

przez Pawel
elements hotel reklama, viral elements hotel

Viral reklamujący dolnośląski Elements Hotel & SPA w Świeradowie-Zdroju rozbawił internautów i stał się rewelacją TikToka. Media społecznościowe zostały zalane przez kolejne wersje spotu, gdzie przedstawiciele firm i instytucji opowiadają o swoim miejscu pracy, co jeszcze bardziej podbiło popularność pierwowzoru. O siłę virali spytaliśmy Barbarę Przybycień, główną bohaterkę reklamy, która jest specjalistką ds. marketingu i opiekuje się mediami społecznościowymi Elements Hotel & SPA.

„Tu śpimy, tu rzeźba, tu konferencja” – mówi w reklamie Barbara Przybycień, prezentując kolejne walory hotelu. Nie byłoby nic w tym dziwnego, gdyby nie fakt, że robi to ze zblazowaną miną, zupełnie jakby wylosowała najkrótszą zapałkę, bo chętnych do wystąpienia w spocie zabrakło. Wszystkiemu towarzyszy muzyka, mająca zagwarantować atmosferę relaksu.

– Inspiracją do stworzenia filmu był przede wszystkim trend filmów na TikToku, który przedstawiał reklamy skierowane „do facetów” – krótkie i konkretne. Tego typu filmy pojawiły się na amerykańskim TikToku już jakiś czas temu, natomiast w Polsce przed kilkoma tygodniami. Udało nam się celnie wstrzelić w timing trendu, który nie był jeszcze przesycony. Kolejną inspiracją jest fantastyczna „antyreklama” Oslo, z której zaczerpnęliśmy „energię” głównego, lekko zblazowanego mieszkańca miasta – komentuje Barbara Przybycień dla portalu „Biznes z klasą”. Autorka sympatycznego spotu przyznaje, że internetowa popularność spowodowała, iż goście pytają o panią Basię, odwiedzając hotel.

Przy dużym wysyceniu mediów społecznościowych treściami bardzo trudno o uwagę potencjalnych klientów. Odbiorcy są bombardowani: krótkimi filmikami i newsami, niezliczoną ilością komentarzy, memami, zwykłymi reklamami. Duże koncerny kręcą niejednokrotnie spoty z hollywoodzkim rozmachem, zatrudniając gwiazdy, by tradycyjnie przekonać do ekskluzywności swojej marki. Jak się wyróżnić w tym natłoku bodźców i szumie informacyjnym?

Sukces virali 

Marketing wirusowy to termin, który zyskał popularność już w połowie lat dziewięćdziesiątych. Im bardziej internet zyskiwał na sile, tym większą uwagę zwracał wśród specjalistów z branży. Wszystko opiera się na zasadzie roznoszenia się idei i informacji na zasadzie wirusów. Każdy „zarażony” odbiorca, któremu treść virala przypadła do gustu, „infekuje” swoich znajomych. Gdy wstrzelimy się z naszą kampanią, efekt bywa piorunujący. O chwytliwości viralu świadczy nie tylko statystyka wyświetleń oraz polubień w mediach społecznościowych, ale także liczba przeróbek dokonywanych zarówno przez internautów, jak i firmy lub instytucje, które chętnie podłączają się pod trend. A ten ostatni żyje swoim życiem. Pojawiają się parodie oraz nawiązania, które przyczyniają się do zwiększenia zasięgów i rozpoznawalności. Dobrym przykładem jest Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie.

 

– Dla każdego specjalisty zajmującego się mediami społecznościowymi, viral jak nasz, to największe, zawodowe osiągniecie – właśnie ze względu na to, jak szeroko i, przede wszystkim, pozytywnie został odebrany. W nowoczesnym marketingu liczy się autentyczność przekazu, co widać po tysiącach pozytywnych komentarzy – podkreśla Barbara Przybycień. Jak dodaje specjalistka Elements Hotel & SPA, zespół nie obawiał się negatywnych reakcji na reklamę.

– Wiedzieliśmy, że film w swojej nietuzinkowej formie będzie miał dobry odbiór na TikToku – właśnie z myślą o tej platformie został stworzony. Kiedy zobaczyliśmy, jak szybko zaczął robić furorę, postanowiliśmy go również udostępnić na innych platformach: Instagramie, następnie Facebooku oraz YouTube. Co ważne – udało nam się również zwrócić na siebie uwagę mediów oraz ekspertów z branży hotelarskiej, marketingowej i innych. Wywołaliśmy nie tylko uśmiechy na twarzach oglądających nasz film, ale również dyskusje i wysyp ciekawych artykułów branżowych – podsumowuje Barbara Przybycień. Popularność trendu można wykorzystać w szczytnym celu. Autorce pierwowzoru reklamy bardzo spodobał się spot charytatywny.

– Moim faworytem jest wersja przedstawiona przez cudowną Klaudię z Przylądka Nadziei we Wrocławiu, czyli kliniki dla dzieci walczących z chorobą nowotworową. Film świetnie przygotowała fundacja Cancer Fighters, a ja zachęcam nie tylko do obejrzenia tej wersji, ale przede wszystkim wpłacenia choćby symbolicznej kwoty na pomoc w walce z chorobą – zachęca Barbara Przybycień.

Virale, antyreklamy i siła poczucia humoru

Humor to potężna broń w rękach twórców virali. Znacznie pomaga przy tworzeniu pozytywnego wizerunku. Doskonale sprzedaje się w sieci, ponieważ większość z nas uwielbia dzielić się zabawnymi treściami. W zalewie idealnie dopracowanych reklam to właśnie te spoty – gdzie stawia się na sarkazm, czy zamierzony kicz – mają szansę przebić się w sieci. Czasem twórcy virali idą w nurt antyreklamy. Jeśli w internecie marki chcą błyszczeć, nakręćmy coś tak kiczowatego, że wywoła uśmiech politowania, ale i wzbudzi pewną sympatię. Tą drogą poszła firma Vaslav Finanse. W 2017 roku Poznaniacy – specjalizujący się w księgowości – nagrali spot, który przypomina biurowy żart znudzonych rutyną pracowników. Jest amatorsko, po kosztach i kuriozalnie. Wielu internautów gratulowało poczucia humoru, pojawiły się setki tysięcy odsłon, a film zwrócił uwagę mediów.

Wszystko wskazuje na to, że przed marketingiem wirusowym stoi świetlana przyszłość. Zważywszy jak chętnie internauci włączają się w trendy, jak pozytywny odzew można uzyskać, specjaliści od social mediów zapewne jeszcze niejednokrotnie zaskoczą nas udanymi kampaniami na długo zapadającymi w pamięć.

5/5 - (4 głosów)

Może Ci się spodobać