Życie Beaty Libery-Orkowskiej nieodłącznie wiąże się z muzyką. Okazało się, że pasję można pielęgnować zarówno w teatrze operowym, jak i przy pracy z dziećmi. Po rozstaniu ze sceną postanowiła założyć przedszkole „Radosne Dzieciaki” na warszawskiej Ochocie. Beata Libera-Orkowska rozmawiając z Pawłem Lewandowskim, dzieli się doświadczeniami, jak realizuje się projekt własnej placówki. Przekonuje, że przedszkola profilowane nie są do końca dobrym pomysłem. Zapraszamy na pierwszą część rozmowy!
Jakie okoliczności skłoniły śpiewaczkę operową do założenia przedszkola?
Na początku była pasja i szkoła muzyczna. Uczyłam się gry na fortepianie, potem zmieniłam ten kierunek na rytmikę. Mając osiemnaście, lat odbywałam praktyki z dziećmi i zbierałam pierwsze doświadczenia z pracy z najmłodszymi. Jednocześnie zafascynował mnie śpiew, który na początku zdominował moje zainteresowania. Ukończyłam studia w tym kierunku. Śpiewałam w teatrach operowych, ale najmłodsi byli ciągle obecni w moim życiu. Zaczęłam pracować w szkole muzycznej w Laskach, gdzie prowadziłam zajęcia z dziećmi niewidomymi.

Beata Libera-Orkowska przez lata spełniała się na scenie (fot. archiwum prywatne)
Gdy sama założyłam rodzinę, łączenie obowiązków okazało się coraz trudniejsze. Pojawiły się problemy zdrowotne. Trudno pogodzić wszystko, gdy trzeba wyjechać na półtora miesiąca na próby lub na dwumiesięczne tournée. W końcu przyszedł moment, kiedy musiałam zamknąć rozdział związany z operą w życiu. Postanowiłam wybrać rodzinę i nie żałuję tej decyzji.
Pozostała jednak druga część pasji…
Prowadziłam zajęcia muzyczne w przedszkolach. Wtedy już wiedziałam, że chcę mieć własną placówkę. Podczas pracy przyglądałam się, co sprawia dzieciom największą przyjemność. Otwierałam swoją głowę na marzenia. Wyobrażałam sobie, jakie aktywności zorganizujemy w moim przedszkolu, jak urządzę sale i kogo zatrudnię. Gdy dojrzałam do decyzji, rozejrzałam się za miejscem w internecie. Wypatrzyłam dom, w którym teraz jesteśmy. W ciągu miesiąca zaczęłam go wynajmować. Własne przedszkole prowadzę już od dziesięciu lat.
Infrastruktura przeznaczona dla dzieci musi spełniać określone wymogi. Na co trzeba zwrócić uwagę, przy zakładaniu nowej placówki?
Osoba, która marzy o założeniu własnego biznesu, przede wszystkim musi spełnić wymogi ustawowe i przestrzegać przepisów związanych z sanepidem. Trzeba zebrać dokumentację dla biura edukacji.

Placówka musi spełniać rygorystyczne wymogi (fot. Przedszkole „Radosne Dzieciaki”)
Niezwykle ważny jest doświadczony architekt, który opracowywał już plany placówek oświatowych. Zaprojektuje przestrzeń na maksymalną liczbę dzieci z uwzględnieniem restrykcyjnych przepisów, m.in. przeciwpożarowych. Własna placówka oznacza uzyskanie szeregu zgód w urzędach. Na przykład pomieszczenia, gdzie przebywają dzieci, wymagają konkretnych wymiarów. Musiałam uzyskać zgodę na odstępstwo, bo brakowało nam dwóch centymetrów wysokości do pełnowymiarowej wysokości sali. Liczą się nawet takie drobiazgi. Kiedy dopełnimy już wszystkich formalności, możemy starać się o dotacje. Nie ukrywam, że ten biznes mnie rozwinął, dużo się nauczyłam.
Jak wybrać lokalizację dla nowego przedszkola?
Dla placówki niepublicznej odpowiednia jest willa w centrum miasta – w sąsiedztwie blokowisk. Najlepiej, żeby to było młode osiedle, gdzie jest dużo rodzin z małymi dziećmi. Jesteśmy w stanie pozyskać wówczas odpowiednio liczną grupę klientów. Wybierając miejsce, wiedziałam, że dzieci kochają ruch i muszą mieć dużo przestrzeni. Nie chciałam, żeby gromadziły się w jednej sali, bo roznosi je energia.
W jaki sposób najskuteczniej promować nową placówkę?
Musiałam nauczyć się reklamować swoje przedszkole, a tutaj trendy się zmieniają. Ulotki w zasadzie już nie działają. Teraz trzeba być aktywnym w mediach społecznościowych. Oczywiście należy popracować nad stroną internetową. Od zawsze skuteczna jest poczta pantoflowa.

Pełnym energii maluchom trzeba zapewnić odpowiednią przestrzeń (fot. Przedszkole „Radosne Dzieciaki”)
Ogólnie prowadzenie przedszkola wiąże się z poszerzaniem kompetencji. Wyrobiłam w sobie umiejętności negocjacyjne, które przydają się, gdy trzeba rozmawiać z rodzicami o trudnych sprawach. Nauczyłam się psychologii pedagogiki, która stała się moją następną pasją obok śpiewu. Myślę, że gdybym miała teraz studiować, byłby to mój kierunek pierwszego wyboru.
Czy o „Radosnych Dzieciakach” można powiedzieć, że są przedszkolem muzycznym?
Jest tendencja do profilowania placówek. Zakłada się przedszkola: sportowe, językowe, muzyczne. Nie jestem zwolenniczką tego rozwiązania, wywierania na dzieciach presji. Moje wieloletnie obserwacje dały mi do zrozumienia, że przedszkolaki potrzebują harmonijnego rozwoju, równomiernego doświadczania wszystkimi zmysłami. Dostarczamy dzieciom szerokiego wachlarza propozycji i możliwości wyboru.

Zajęcia muzyczne są elementem sprzyjającym harmonijnemu rozwojowi (fot. Przedszkole „Radosne Dzieciaki”)
Nie łamiemy im kręgosłupów. Chcemy, by dziecko kończąc edukację przedszkolną, miało poczucie własnej wartości i pewności siebie. Posiadało świadomość, że nawet jeśli w jednych dziedzinach jest słabsze, to w innych radzi sobie świetnie. Dziecko powinno skupić się na rozwoju swoich atutów. Według mnie wadą systemu edukacyjnego jest koncentrowanie się na błędach, udzielanie niekończących się korepetycji. W efekcie poświęca się dziewięćdziesiąt procent czasu na dziedziny, którymi w dorosłym życiu młody człowiek nigdy nie będzie się zajmować.
PRZECZYTAJ DRUGĄ CZĘŚĆ ROZMOWY
Jak prowadzi się przedszkole? „O dobrych pedagogów nie jest łatwo”