Strona główna » Od kolekcjonowania płyt do inwestycji w NFT. Rozmawiamy z Panem Winylem

Od kolekcjonowania płyt do inwestycji w NFT. Rozmawiamy z Panem Winylem

przez Pawel
tłocznia płyt winylowych polvinyl

Świat cyfrowy i rzeczywistość analogowa są bliżej, niż często nam się wydaje. Tomasz „Pan Winyl” Olszewski przekonuje, jak świetnie mogą się uzupełniać. Prowadzi spółkę POLVINYL, gdzie poza tradycyjnym tłoczeniem płyt, rozwija biznes z zastosowaniem technologii blockchain i NFT. – Będziemy mieli fizyczno-digitalowe przedmioty, które pełnią kilka funkcji jednocześnie – opowiada Tomasz Olszewski. Zaglądamy do winylowej kuchni produkcyjnej. Dowiadujemy się, z czym trzeba się liczyć, zakładając własną tłocznię i na co zwrócić uwagę, jeśli chcemy inwestować w płyty oraz nowoczesne rozwiązania.

Jak era cyfrowa wpłynęła na proces wytwarzania płyt?

Może to być zaskakujące, ale era digitalizacji właściwie nie miała znaczącego wpływu na sam proces produkcji. To tylko kilka elementów maszyn, które nacinają matryce, czy pomagają przy transferze dźwięku ze stołu mikserskiego do maszyny. Okazało się, że niewiele więcej można technologicznie zrobić. Oczywiście nie mówię o studiu nagrań, gdzie cyfryzacja, digitalizacja, format cyfrowy całkowicie zrewolucjonizowały proces nagrania. Sam proces tłoczenia jest w zasadzie niezmienny, to wyciskanie kształtu z plastiku. Od samego początku istnienia dysku, bo wcześniej mieliśmy cylindry, metoda wytłaczania jest w zasadzie niezmienna.

Płyty powstają z plików cyfrowych. Ktoś jeszcze zajmuje się w pełni analogowym procesem nagrywania winyli?

Od lat siedemdziesiątych technologia cyfrowa jest obecna w studiach nagrań. Pierwsze zapisy były na nośnikach, a teraz wszystko mamy w chmurze. Oczywiście są jeszcze wydawnictwa, które działają na zasadzie AAA. Oznacza to, że nagranie, miksowanie i mastering zostały wykonane za pomocą wyłącznie analogowych urządzeń. To bardzo niewygodne metody produkcji muzycznej, ponieważ cięcie i sklejanie taśmy jest uciążliwe. Niewiele osób potrafi zrobić to dobrze. Jeśli artysta bardzo chce mieć takie audiofilskie wydawnictwo, to musi liczyć się z dużo większymi kosztami.

targi muzyczne Wszystko gra, Katowice

Na targach muzycznych w Katowicach (fot. archiwum prywatne)

Rozmawiałem kiedyś z Günterem Paulerem. To stary analogowy wyga, założyciel jednej z najsłynniejszych niemieckich wytwórni Stockfish Records i nacinarni matryc Pauler Acoustics. Przyznał, że jednak woli pliki, bo praca z nimi przynosi bardziej zadowalające rezultaty. Jesteśmy w stanie wówczas zrobić lepiej brzmiący winyl. Niemniej dochodzimy do konfliktu między oryginalnym brzmieniem z taśmy – a cyfrowym, wygładzonym i precyzyjnym. Nie mam z tym problemu. Jak powiedział Duke Ellington: „Jeśli coś brzmi dobrze, znaczy, że jest dobre”.

Czy coś zmieniło się, jeśli chodzi o surowiec, z jakiego wykonywane są płyty?

Nadal bazujemy na PVC, czyli polichlorku winylu. Dziś mamy więcej kolorów płyt. Bywają wymieszane kolorystycznie, brokatowe i świecące. Pojawiają się bardziej skomplikowane rozwiązania – takie jak płyn w przeźroczystym winylu, który przelewa się, gdy płyta jest obracana. Produkcja się rozwija. Zapewne trwają prace nad poprawieniem plastyczności PVC i gładkością ziarna. Niedawno jakaś firma holenderska próbowała robić winyle metodą wtryskową, ale to raczej nie zdało egzaminu. Z tego, co wiem, Anglicy podjęli próbę stworzenia biodegradowalnego biowinyla, ale to już temat na inną rozmowę.

W POLVINYLU produkcja odbywa się przy stole do nacinania Neumann VMS-70. Co możemy o nim powiedzieć?

To maszyna, która powstała we współpracy z TELEDEC w latach siedemdziesiątych. Na świecie jest tylko dwanaście egzemplarzy i jest to pewien wyznacznik jakości naszej firmy. To był już rewolucyjny system DMM, polegający na nacinaniu bezpośrednio na matrycy miedzianej, a nie jak zwykle do tej pory na lacquerze. Nie zagłębiając się w szczegóły, ta technologia pozwala zmniejszyć szumy tła, a basy brzmią bardziej stabilnie. Cały czas pracujemy na sprzęcie ze złotej ery płyt winylowych, który jest trochę zmodernizowany. Na przykład wprowadziliśmy unowocześnione cewki, które poprawiają kalibrację i pracę nacinarki. Nie słyszałem, żeby jakakolwiek firma dzisiaj produkowała takie stoły do nacinania.

Czy możemy oszacować, ile musiałaby zainwestować osoba, która chciałaby założyć firmę tłoczącą winyle?

Posiadając pięć milionów złotych, jesteśmy w stanie założyć w Polsce produkcyjną manufakturkę. Samą maszynę tłoczącą można sprowadzić i zainstalować za około milion. Brakuje jednak specjalistów, którzy znają tę technologię. Nie ma szkół przyzakładowych, czy specjalnych kierunków studiów dla nacinaczy. Nie wystarczy skończyć wydziału galwanizacji na politechnice, żeby umieć wytłoczyć dobrą płytę. To nie jest tylko obróbka elektromagnetyczna, gdzie nikiel osadza się na miedzi. W procesie trzeba nauczyć się obsługi maszyny nacinającej. Trzeba ją kalibrować, wytwarzać elementy do właściwego funkcjonowania. Przez brak fachowców upadło wiele tłoczni, które powstały w ubiegłej dekadzie. Prowadzenie takiego przedsiębiorstwa wymaga wiedzy i doświadczonych ludzi. Bez nich odradzałbym startowanie w hermetycznej branży. Trzeba wiedzieć, gdzie kupować komponenty.

tłoczenie płyt winylowych

Specjaliści posiadający wiedzę z zakresu tłoczenia płyt są wyjątkowo cenni (fot. archiwum prywatne)

Warto na przykład zainwestować w dyski do nacinania produkowane w Lipsku, które są droższe od chińskich, ale wyróżniają się większą dokładnością, co ma wpływ na jakość dźwięku. Wielu właścicieli firm przeliczyło się z oszacowaniem swoich możliwości. Na początku, gdy zrobiliśmy rekonesans, żeby zobaczyć, co nas czeka przy budowie zakładu produkcyjnego, zwątpiliśmy. W przypadku POLVINYLU nie porwaliśmy się na samodzielne założenie tłoczni. Mój wspólnik ma przyjaciela w niemieckiej R.A.N.D Muzik. To tłocznia z wyrobioną marką. Postanowiliśmy, że będziemy się u niego szkolić. Weszliśmy we współpracę. Zostaliśmy oficjalnymi partnerami R.A.N.D Muzik na Polskę i część Europy. Działamy razem już trzy lata.

Jakie zastosowanie w świecie kolekcjonerów związanych z muzyką ma znana z kryptowalut technologia blockchain? W jaki sposób POLVINYL połączył tradycję z nowoczesnością?

Razem ze wspólnikami jesteśmy fascynatami technologii blockchain i sztucznej inteligencji. Z drugiej strony trochę nas przeraża, w którym kierunku wszystko zmierza. NFT, czyli zastosowanie niewymiennych tokenów, znalazło się na cenzurowanym, biorąc pod uwagę liczbę oszustw na rynku. My staramy się wykorzystać nowe technologie w sposób pozytywny – zgodnie z wartościami naszej firmy. Pierwszą naszą próbą było wydanie płyty Dagadany „Meridian 68”. Poza standardowym nakładem wyprodukowaliśmy limitowany box zespołu. Powstało sto egzemplarzy płyty winylowej z dodanym certyfikatem oryginalności i jakości. Osoba, która zakupiła limitowany album „Meridian 68”, otrzymywała NFT, czyli cyfrowy dowód zakupu. Jest on również kluczem dostępu do ukrytych materiałów.

Obecnie pracujemy nad nowym rozwiązaniem, czyli połączeniem płyty winylowej z tagiem NFC i zintegrowaniem z oryginalną sztuką graficzną oraz NFT cyfrowym. Będziemy mieli fizyczno-digitalowe przedmioty, które pełnią kilka funkcji jednocześnie. Mamy tutaj na przykład certyfikat kolejności produkcji. Płyta jest otagowana numerem wyjścia spod prasy tłoczącej. Będąc kolekcjonerem, możemy być pewni, że nasz egzemplarz winylu został na przykład wytłoczony jako pierwszy. Dlaczego jest to ważne? Do tej pory numerowane były okładki, a w środku mogło być różnie. Sądzę, że na rynku kolekcjonerskim wprowadzamy nową jakość. Zaprezentowaliśmy się podczas targów w Katowicach. Zastosowanie tej technologii zrobiło ogromne wrażenie. Musimy sprawdzić, czy społeczność winylowa jest gotowa na takie unowocześnienia. Już wiemy, że część jest absolutnie przeciwna, ale są też kolekcjonerzy zainteresowani. Zobaczymy, w jakiej skali będziemy tworzyć płyty, bazując na wspomnianych rozwiązaniach.

Jednym słowem widzi Pan potencjał w technologii NFC, pomimo kontrowersji.

Nie możemy wylewać dziecka z kąpielą i na nowe rozwiązania patrzeć tylko z perspektywy rynku kryptowalut, gdzie szaleją spekulanci. Technologia Non-Fungible Token jest wyjątkowo przydatna. Już na poziomie produkcji muzycznej możemy rozwiązać wiele problemów związanych z prawami autorskimi, kwestiami tantiem. Dzięki technologii tagowania możemy zakodować NFT na zawsze w płycie. Oczywiście wymaga to stworzenia odpowiedniej infrastruktury, innych narzędzi e-commerce. Musimy wówczas łączyć sprzedaż fizyczną z cyfrową. Jesteśmy w swoistym think tanku, który pracuje nad nowymi rozwiązaniami z programistami i innymi specjalistami.

Tomasz Olszewski Radio 357

Tomasz „Pan Winyl” Olszewski (fot. archiwum prywatne)

Zastanawiamy się, jak rozwiązywać kłopotliwe sytuacje na rynku e-commerce, gdzie potwierdzanie oryginalności produktów kolekcjonerskich jest kluczowe. W ostatnich trzydziestu latach świat koneserów winyli musiał zmierzyć się z oszustami, którzy tłoczyli płyty chałupniczo. Produkowali okładki na drukarce laserowej. Płyty sprzedawali jako oryginały. Na przykład w Niemczech zamknięto tłocznię garażową, która na rynek wprowadziła około 30 tysięcy falsyfikatów. Sam naciąłem się na podrobione winyle, które były imitacją płyt cennych dla kolekcjonerów.

Płyty winylowe mogą być dobrą inwestycją alternatywną?

Płyta winylowa zmieniła swój status od lat siedemdziesiątych. Artyści mają coraz większą świadomość, że jest to produkt ekskluzywny. O.S.T.R. Wydał ostatnio płytę winylową za 300 złotych. Rozeszła się błyskawicznie i jest poszukiwana przez kolekcjonerów. Dla SP Records tłoczyliśmy na przykład specjalne wydawnictwo zespołu Kult z okazji jubileuszu. Na rynku wtórnym box zyskał w krótkim czasie ponad dwukrotną cenę w porównaniu z wyjściową. Przyznaję, że sam wyprzedaję część płyt, których nie słucham, a osiągnęły zadowalające poziomy cenowe. Z tych pieniędzy realizuję kolejne pasje. Część środowiska nie znosi mnie za to, ale dlaczego miałbym nie zarabiać na swojej wiedzy? Polowanie na pierwsze pressy, białe kruki, poznawanie historii poszczególnych albumów sprawia ogromną frajdę. Dla mnie to niezwykła przygoda życia. Fascynacja muzyką i kolekcjonowanie płyt doprowadziły mnie do wejścia w produkcję winyli.

Kolekcjonowanie i sprzedawanie płyt winylowych to zajęcie wyłącznie dla koneserów?

Oczywiście trzeba wiedzieć, jaką płytę kupić. Który winyl ma perspektywę zyskiwania na wartości w kolejnych latach. Wielokrotnie doradzałem, jak zbudować taką kolekcję. Musimy uwzględnić, że wchodzimy w epokę AI, co będzie wpływało na rynek muzyczny i kolekcjonerski. Niektóry płyty zyskają status artefaktów. Jeśli myślimy o zabezpieczeniu puli wolnych środków finansowych, to z dobrym doradcą możemy zebrać kolekcję płyt, będących alternatywą dla innych form inwestowania. Taką osobą może być doświadczony sprzedawca w sklepie z winylami. Obecnie na rynku dzieje się dużo, jest płynny. Wielu artystów, których szczyt kariery przypadał w minionym wieku, odchodzi z tego świata. Ma to wpływ na wzrost cen oryginalnych wydawnictw. To fakt, ale nie traktowałbym go jako czynnika przy wyborze winyli. Nie zalecałbym kupowania płyt, jakbyśmy czyhali na czyjąś śmierć. To mało eleganckie. Kolekcjonowanie powinno sprawiać przyjemność i wynikać z pasji do muzyki.

ROZMAWIAŁ 

PAWEŁ LEWANDOWSKI | redakcja@bizneszklasa.pl

Portal biznesowy

 

 

TOMASZ OLSZEWSKI – prezes spółki POLVINYL specjalizującej się w tłoczeniu płyt. Tradycję produkcji winyli łączy z nowoczesnymi technologiami blockchain oraz NFT. Od ponad dwudziestu lat kolekcjonuje płyty. Prowadzi portal PanWinyl.pl. Jest autorem „Książki o winylach”, będącej poradnikiem, ale i opowieścią o pasji, muzyce oraz ludziach związanych ze światem płyt. Chętnie dzieli się wiedzą, do niedawna mogliśmy słuchać jego winylowego felietonu w Radio 357.

5/5 - (5 głosów)

Może Ci się spodobać