Marketing w edukacji, niezależnie czy dotyczy placówek publicznych czy prywatnych – jest istotnym elementem ich rozwoju oraz przyszłości na rynku. Niezależnie czy mówilibyśmy o starej, dobrej „szeptance”, z polecenia, z plotki czy opinii, czy o specjalistycznych reklamach efektywnościowych typu performance marketing i wykorzystaniu zaawansowanych narzędzi analitycznych takich jak GA4. Na tym opiera się świat.
Biznes edukacyjny (przedszkolny, szkolny czy opiekuńczy, klubikowy itd.) jest specyficznym obszarem na rynku, gdyż klientami są zarówno dzieci, jak i dorośli – ich rodzice lub opiekunowie. Jednocześnie sektor ten to swoisty papierek lakmusowy, który szybko reaguje na wszelkie zmiany globalne w Polsce. Szczególnie widać to w obecnym, coraz bardziej doskwierającym czasie – niestety recesji.
Możemy oddzielić „grubą kreską” czas przed i po pandemii. Kiedy przez kilka miesięcy placówki pozostawały zamknięte i zmagały się z ogromnym problemem ciągłości finansowej. Obecnie problemy kadrowe, wojna za granicą i rosnąca inflacja – przyczyniają się do rozwarstwienia rynku. Klienci szukając oszczędności, w pierwszej kolejności starają się zmniejszyć koszty, tam gdzie uważają to za najłatwiejsze. Niejednokrotnie stawiają na szali żłobek lub przedszkole czy też edukację domową. Ta sytuacja odbija się na placówkach sektora prywatnego, które zaś w pierwszej kolejności zaczną „ciąć” koszty reklamy.
Zaczynamy zapętlać rzeczywistość, kiedy staramy się jako marketingowcy uwidocznić nasze wszystkie wartości, przekonać klienta, że opłaca się nie rezygnować. Co zatem możemy zrobić, gdy nie mamy wpływu na wszystko wokół nas, a jednak powinniśmy zacząć od siebie, tu i teraz? Postawmy pierwszy krok – musimy zachować widoczność na rynku. Naszymi atutami są: wartość naszej pracy, produkt który sprzedajemy, usługa jaką świadczymy.
Zrozumienie, w jakim celu coś robimy, może przynieść nam wyłącznie korzyści. Jeśli nasza branża edukacyjna dotyczy metod opartych na bliskości, relacji rodzic – dziecko, porozumienia bez przemocy, czy kreatywnego spędzania czasu – nasz przekaz do klienta powinien brzmieć w nurcie wartości, które wyróżniają naszą pracę – edukację. Marketing jest częścią branży, którą reklamuje. Marketingowiec powinien czuć, to co robi.
Odpowiedzią są metody brandingowe, czysto wizerunkowe – poczynając od optymalizacji kosztów kampanii Ads, poprzez nastawienie na długofalowy proces SEO, czy zasięgi generyczne postów w social media. Oznacza to większą interakcję w mediach społecznościowych, postawienie na szczerość w stories, rolki czy obecność w trendach na Tik Tok (dopasowując środki przekazu do persony). Śledzenie tych trendów zmian i oczekiwań naszych odbiorców, a przy tym myślenie w w zgodzie z duchem edukacji, którą upowszechniamy jest trudniejsze, bardziej kreatywne, ale jednocześnie ma większe szanse na przetrwanie, gdyż jest mocno indywidualne. Szansa pojawia się w niszy.
Jedynie szczery kontakt, bycie blisko klienta, traktowanie go jak przyjaciela – ma sens i powodzenie. Nie chodzi o obniżki czy promocje, a o zaufanie, relacyjność i indywidualizację naszych działań dopasowaną do oczekiwań, naszych zasobów i oczywiście wartości edukacji.
Róża Szyperek
Marketing Manager
Norlandia Przedszkola i Żłobki