Strona główna » Jak radzić sobie z kryzysem w firmie? „Kozioł ofiarny jest zawsze izolowany”

Jak radzić sobie z kryzysem w firmie? „Kozioł ofiarny jest zawsze izolowany”

przez Pawel
jak negocjować w firmie

– Jeśli zaczynasz czuć, że wszystkie oczy kierują się na ciebie, że pojawiają się półsłówka, pominięcia, brak zaproszenia do spotkania, a jednocześnie rośnie wokół twojej osoby napięcie – to sygnał ostrzegawczy. To niekoniecznie znaczy, że wina jest po twojej stronie, tylko że system szuka sobie ofiary. Kozioł ofiarny jest zawsze izolowany. Dlatego warto rozmawiać, nazywać, szukać sojuszników i dążyć do otwartego dialogu – podkreśla Katarzyna Lewandowska w rozmowie z portalem „Biznes z klasą”. Autorka książki „Świadome relacje bez kłótni o racje” dzieli się z nami spostrzeżeniami na temat rozwiązywania firmowych konfliktów.

Presja zmieszczenia się w terminie, niepowodzenia przy realizacji projektu, niezadowoleni klienci. W niejednej firmie spotkanie na szczycie to trudna przeprawa. Jak reagować, gdy widzimy, że nasi rozmówcy zaraz wykipią emocjami?

Gdy widzimy, że rozmówcy zaraz „wykipią”, pierwszym odruchem jest zwykle: wycofać się albo próbować szybko uspokoić emocje. Najskuteczniejsze jednak bywa… zatrzymanie. Nie akcja, tylko pauza. Bo w emocjonalnym zwarciu nikt już nie słucha treści – wszyscy reagują na napięcie. W takich chwilach najlepiej „zdjąć garnek z ognia”, czyli zatrzymać się i nazwać to, co się dzieje: „Widzę, że robi się bardzo nerwowo”, „Czuję, że napięcie rośnie – zatrzymajmy się na chwilę, zanim zaczniemy szukać winnych”. Sama ta pauza potrafi obniżyć temperaturę w zespole i przywrócić kontakt. Druga rzecz to wewnętrzna postawa, z jaką wchodzimy w takie spotkania. Gdy sami jesteśmy spięci, udzielamy się emocjom innych. Jeśli natomiast zachowujemy ugruntowanie, oddech, ciekawość – stajemy się stabilizatorem. Nie chodzi o to, żeby być „silnym” czy „nieczułym”, tylko o to, by być obecnym bez wpadania w wir.
Mam pełną świadomość, że to brzmi prosto, a w praktyce bywa trudne – zwłaszcza gdy sami jesteśmy pod presją.

efekt domina w biznesie

Trzeba zatrzymać eskalację konfliktu (fot. stock.adobe.com)

Dlatego w mojej książce zebrałam konkretne narzędzia, które pomagają zadbać o siebie w emocjonalnie wymagających sytuacjach i wracać do wewnętrznej równowagi nawet wtedy, gdy wokół robi się naprawdę gorąco. To bardzo praktyczne ćwiczenia, które można zastosować od razu – bez psychologicznego żargonu, za to z dużą uważnością na ciało, emocje i relacje. I wreszcie – szukajmy tego, co pod spodem. Pod złością często kryje się: bezsilność, lęk, rozczarowanie, brak wpływu. Jeśli uda nam się to dostrzec – u innych lub u siebie – otwiera się przestrzeń do rozmowy, nie tylko do przetrwania burzy. Silne emocje w zespole to nie błąd. To sygnał, że coś ważnego domaga się uwagi. Mądrość nie polega na ich tłumieniu – tylko na tym, żeby nauczyć się słuchać emocji, zanim zaczną krzyczeć. Jeśli mamy na to zasoby – nie tylko finansowe – najprostszym i skutecznym rozwiązaniem jest włączenie do współpracy świadomego coacha zespołowego.

W trakcie pracy zdalnej często preferujemy wymianę uwag za pomocą komunikatorów tekstowych. Czy brak kontaktu z mimiką i tonem głosu naszego rozmówcy może bardzo wpłynąć na odbiór przekazu, prowadzić do nieporozumień?

Tak, brak mimiki i tonu głosu to jak rozmowa z człowiekiem w cieniu – słyszysz słowa, ale nie widzisz, z jakiego miejsca one płyną. W komunikacji międzyludzkiej słowa to tylko scenariusz – cała prawda rozgrywa się w tym, jak je gramy: w tonie, pauzie, spojrzeniu. To, co naprawdę buduje zaufanie i zrozumienie, dzieje się w „podtekście” – w uśmiechu, westchnieniu, miękkości lub napięciu głosu. W komunikatorach tekstowych łatwo więc o nieporozumienia. Zdanie „dzięki za raport” może brzmieć jak uznanie, ale może też zostać odebrane jako sarkazm.

komunikacja w biznesie

Komunikowanie tekstowe może prowadzić do nieporozumień (fot. stock.adobe.com)

Brak emotikona, jedno słowo mniej, zbyt szybka odpowiedź – to wszystko może sprawić, że nasz mózg dopisze własny scenariusz, często podszyty lękiem lub niepewnością. Dlatego szczególnie w pracy zdalnej warto pamiętać, że komunikujemy się nie tylko informacją, ale też relacją. Warto dodawać kontekst, pokazywać intencję, używać miękkich sformułowań. I czasem – po prostu zadzwonić. Jedna minuta rozmowy telefonicznej potrafi rozładować to, co pięć wiadomości tylko by pogłębiało. Zdalna komunikacja to świetne narzędzie tylko wtedy, gdy umiemy obsługiwać nie tylko klawiaturę, ale i emocjonalną wrażliwość drugiego człowieka.

Podczas poważnego kryzysu w firmie sytuacja wymyka się spod kontroli. Często ktoś całą winę za niepowodzenie próbuje przesunąć na jedną osobę lub dział. W naukach społecznych utarł się termin „kozła ofiarnego”. Jak możemy działać, by nim nie zostać?

W sytuacji kryzysu, gdy napięcie w firmie się podnosi, ludzie – często nieświadomie – szukają kogoś, na kogo można by zrzucić odpowiedzialność. To psychologiczny mechanizm rozładowywania lęku. Kiedy czujemy się bezsilni, nasz umysł szuka prostego ustalenia: „Kto jest winny i najlepiej, żebym to nie była ja”. Wtedy rodzi się „kozioł ofiarny” – osoba lub dział, który symbolicznie przyjmuje na siebie całą winę za złożony problem. Co możemy zrobić, by się w tej roli nie znaleźć?
Po pierwsze – zauważyć mechanizm. Jeśli zaczynasz czuć, że wszystkie oczy kierują się na ciebie, że pojawiają się półsłówka, pominięcia, brak zaproszenia do spotkania, a jednocześnie rośnie wokół twojej osoby napięcie – to sygnał ostrzegawczy. To niekoniecznie znaczy, że wina jest po twojej stronie, tylko że system szuka sobie ofiary. Po drugie – nie zostawaj z tym w osamotnieniu.

stres w pracy jak sobie radzić

Panowanie nad emocjami w kryzysie nie jest sztuką łatwą (fot. stock.adobe.com)

Kozioł ofiarny jest zawsze izolowany. Dlatego warto rozmawiać, nazywać, szukać sojuszników i dążyć do otwartego dialogu. Czasem wystarczy spokojnie powiedzieć: „Widzę, że temat błędu krąży wokół mojego zespołu – zależy mi, byśmy spojrzeli na to wspólnie i systemowo”. Samo nazwanie zjawiska potrafi je rozbroić. Po trzecie – trzymaj się faktów i odpowiedzialności, nie winy. Mów o tym, co się wydarzyło, co można było przewidzieć, co było poza twoją kontrolą, a za co rzeczywiście możesz wziąć odpowiedzialność. W kryzysie ludzie często chcą widzieć winnego. Ty pokazuj proces. I wreszcie – nie bierz na siebie całego ciężaru, by „zachować dobrą atmosferę”. To może wydawać się szlachetne, ale prowadzi do wypalenia i utrwala niesprawiedliwe mechanizmy. Jeśli firma chce dojrzale przejść przez kryzys, musi rozmawiać o odpowiedzialności, a nie szukać winnych. By nie stać się kozłem ofiarnym, trzeba czasem postawić granicę – ale z klasą, spokojem i szacunkiem do siebie. Kryzys to test nie tylko dla struktur, ale też dla odwagi bycia przy sobie.

Co robić, żeby naprawić relacje, gdy spotkanie skończyliśmy kłótnią, a przecież trzeba w następnych dniach wrócić do obowiązków? Radzi Pani, żeby problem wziąć na „KLATĘ”. Co kryje się pod tym terminem?

Czasem spotkanie kończy się nieporozumieniem, napięciem czy wręcz kłótnią – a obowiązki nie znikają, trzeba wrócić do współpracy. W takich sytuacjach warto wziąć sprawy na KLATĘ, czyli zastosować pięcioetapową metodę naprawiania relacji, którą opisałam w swojej książce. KLATA to akronim pięciu kroków, które pomagają odbudować nadwątlone zaufanie bez grania ofiary, bez tłumaczenia się i bez udawania, że nic się nie stało.

książka świadome relacje bez kłótni o rację

fot. Wydawnictwo Onepress

K – krótko przeproś. Bez rozwlekłych tłumaczeń. Czasem wystarczy jedno zdanie: „Przepraszam, że tak zareagowałam”. L – logicznie nazwij fakty. Powiedz wprost, o co chodziło, np.: „Mocno naciskałam na swój pomysł, nie zostawiając przestrzeni dla waszego”. A – aprobuj uczucia. Nazwij emocje drugiej strony i okaż zrozumienie: „Mogłeś się poczuć rozczarowany – rozumiem to”. T – twórczo doceń. Wskaż coś, co naprawdę cenisz: „Dziękuję, że dbasz o wyjaśnienie tej sytuacji”. A – analiza na przyszłość. Zapytaj, co można zrobić inaczej lub zaproponuj rozwiązanie: „Na przyszłość obiecuję więcej słuchać, a mniej udowadniać rację”. Ta metoda nie zakłada, że zawsze będzie „jak dawniej” – ale daje największą szansę na autentyczne pojednanie i powrót do współpracy na dobrym poziomie. Zamiatanie konfliktów pod dywan nigdy nie działa, a emocje i tak zawsze wychodzą – często w najmniej odpowiednim momencie.

W książce „Świadome relacje bez kłótni o rację” możemy sporo dowiedzieć się o poznawaniu samego siebie i kwestiach ego. Dlaczego zwiększenie samoświadomości jest tak ważne przy budowaniu dobrych relacji?

Samoświadomość to jak zapalenie światła w ciemnych piwnicach naszego wewnętrznego królestwa. Bez niego błądzimy, potykając się o własne emocje, nie wiedząc, co jest naprawdę nasze, a co tylko odbiciem cudzych słów, oczekiwań czy dawnych zranień. Bez tego światła w relacjach łatwo pomylić cień z zagrożeniem. Szef pisze krótką wiadomość bez emotikonu – i już myślisz: „Pewnie ma do mnie pretensje”. Przyjaciółka nie oddzwania – i ego szepcze: „Już jej nie zależy”. Ktoś w zespole mówi: „Nie zgadzam się z tym rozwiązaniem” – a ty słyszysz: „Kwestionuje moją wartość”. Tymczasem to wcale nie muszą być fakty, tylko echo starych historii: z dzieciństwa, ze szkoły, z pierwszej pracy.

relacje w pracy

Czasem nadinterpretujemy komunikaty w pracy (fot. stock.adobe.com)

Gdy zaczynamy siebie widzieć – nie tylko w lustrze, ale głębiej, w swoich intencjach, potrzebach, mechanizmach obronnych – zyskujemy coś bezcennego: wybór. Możemy zareagować inaczej. Zamiast unikać rozmowy, pytamy: „Czy coś się stało?”. Zamiast się obrażać, mówimy: „Zależy mi na tej relacji, a czuję się pominięta – możemy o tym porozmawiać?”. Zamiast udowadniać rację, słuchamy, co kryje się za czyimś „nie”. Dobra relacja to nie teatr masek. To spotkanie dwóch prawdziwych ludzi – ze światłem i cieniem. Bez świadomości siebie nie da się naprawdę spotkać z drugim człowiekiem – można co najwyżej zderzyć się z jego interpretacją.

Pracownicy, kierownicy, czy prezesi z osobowością narcystyczną stanowią wyzwanie dla otoczenia. Co możemy zrobić, gdy jesteśmy skazani na współpracę z narcyzem, który jest przekonany o własnej nieomylności?

Zacznę od ważnej uwagi: dziś bardzo łatwo i bardzo często nadużywa się określenia „narcyz”. Tymczasem to poważna diagnoza kliniczna, a nie etykieta, którą warto przyklejać każdemu, kto jest pewny siebie, głośny czy nieprzyjemny w kontakcie. W swojej pracy staram się unikać takich uproszczeń, bo one bardziej zamykają, niż otwierają możliwość zrozumienia. Zamiast tego wolę pytać: „Co ta relacja robi z tobą? Jak się w niej czujesz? Co w niej jest trudne?”. Bo nawet jeśli nie mamy wpływu na zachowanie tej osoby, możemy zareagować na to, jak zadbamy o siebie w tym układzie.

Katarzyna Lewandowska, coach, trenerka, biznes

Katarzyna Lewandowska (fot. archiwum prywatne)

Współpraca z kimś, kto nie słucha, nie przyznaje się do błędu i stale potrzebuje potwierdzenia swojej wyjątkowości, potrafi być emocjonalnie wyczerpująca. Dlatego kluczowe jest objęcie samej siebie, czy samego siebie, troską i współczuciem. Z tego miejsca możemy zacząć stawiać granice. Możemy nauczyć się nie brać do siebie, nie szukać uznania tam, gdzie go nie dostaniemy, nie angażować się w udowadnianie racji. Czasem to oznacza naukę „wewnętrznego wyjścia z pokoju”, czyli niedawania się wciągać w spirale walki o dominację. Innym razem jest to szukanie sojuszników, a czasem – realne ograniczenie kontaktu, jeśli tylko to możliwe. Nie mamy wpływu na to, kto siada z nami przy stole zawodowym, ale mamy prawo zadbać o to, żeby nie zostawiać przy nim własnej godności i energii.

ROZMAWIAŁ

PAWEŁ LEWANDOWSKI | redakcja@bizneszklasa.pl

Portal biznesowy

 

 

KATARZYNA LEWANDOWSKA – ekonomistka, coach i dyplomowana trenerka biznesu. Jest certyfikowaną trenerką narzędzi do badania odporności psychicznej (MTQ48) oraz diagnozy liderów (Zintegrowany Model Przywództwa ILM72), a także narzędzia Everything DiSC, które pomaga poprawiać efektywność komunikacyjną w organizacjach. Jako twórczyni „Kart kreatywności i inspiracji” oraz autorka podcastu „Strumień Świadomości”, Katarzyna nieustannie dostarcza nowych narzędzi i metod pracy w drodze do coraz większego spokoju wewnętrznego, a jednocześnie satysfakcji z kolejnych osiągnięć. Jej bogate doświadczenie obejmuje pracę jako handlowiec, negocjator, project manager, wieloletnia szefowa sprzedaży. Jako była lekkoatletka, Katarzyna Lewandowska wprowadza do swoich szkoleń elementy budowania wytrwałości i odporności psychicznej. Prywatnie miłośniczka gier karcianych oraz testerka gier.

 

5/5 - (2 głosów)

Może Ci się spodobać