– Często doświadczone osoby przynoszą przestarzałe metody z innych placówek. Dziewczyny po pedagogice nie znają najnowszych trendów. Organizuję szkolenia. Skompletowanie zespołu osób o odpowiednich predyspozycjach wymaga czasu – podkreśla Beata Libera-Orkowska w rozmowie z Pawłem Lewandowskim. Założycielka przedszkola na warszawskiej Ochocie opowiada o metodach, które przyniosły sukces oraz satysfakcję, ale i wyzwaniach, jakie czekają osobę na stanowisku dyrektora. Zapraszamy na drugą część wywiadu!
W przedszkolu „Radosne Dzieciaki” pedagodzy bazują na teorii ośmiu inteligencji wielorakich Howarda Gardnera z Uniwersytetu Harvarda. Co możemy o niej powiedzieć?
Teoria z czasem trochę ewoluowała. Ogólnie ma pomagać we wskazaniu kierunku rozwoju dziecka. Dotyczy pobudzania różnych rodzajów inteligencji, przy wykorzystaniu wszystkich zmysłów. Dzieci mają wrodzone predyspozycje w sposobie, w jaki przyswajają wiedzę. Na przykład przedszkolakowi o wysokiej inteligencji kinetycznej, musimy dostarczyć dużo ruchu. W naszej placówce zajęcia oparliśmy o metodę projektu. Organizujemy kalendarium. Do podstawy programowej dodajemy aktywności, które zainteresowałyby dzieci. Mamy na przykład Kuchcikowo, rozwijające zmysły smaku i węchu. Dzieci wchodzą w świat kuchni, gdzie mogą osobiście wziąć udział w procesie przygotowywania potraw. Przykładowo w dzień naleśnika poszerzają wiedzę na temat dania, które uwielbiają. Zajęcia powiązane są z zabawą. Na koniec dzieciaki zawijają się w kołderki – zupełnie jak naleśniki. Do przedszkola zapraszamy rozmaitych gości. Współpracujemy z firmą, która prezentuje różne zwierzęta i opowiada o nich. Były już pasikoniki i chrząszcze. W najbliższym czasie odwiedzą nas z kurczaczkami.

Beata Libera-Orkowska z podopiecznymi (fot. Przedszkole „Radosne Dzieciaki”)
O świecie artystycznym opowiadamy poprzez koncerty muzyki poważnej, podanej w niepoważny sposób. Bohaterem każdego spotkania jest konkretny instrument, a opowieść ma formułę bajki. Na zajęciach z meteorologią wyjaśniamy dzieciom procesy zachodzące w pogodzie na przykładzie doświadczeń. Oczywiście poza tą formułą zajęć w pakiecie mamy: język angielski, rytmikę, gimnastykę, taniec.
Co jeszcze wyróżnia „Radosne dzieciaki”, stanowi przewagę przedszkola w porównaniu z innymi placówkami?
Mamy indywidualne podejście do każdego przedszkolaka. Każde dziecko jest zauważone, może powiedzieć nam, czym się interesuje. Spełniamy oczekiwania najmłodszych, poprzez wcześniej wymienione projekty. Zapewniamy zaspokojenie potrzeb sensorycznych. Dzieci mają do dyspozycji dwie sale sportowe. Zamontowano tam certyfikowany sprzęt do integracji sensorycznej. Ponadto dysponujemy salą muzyczną wyposażoną w fortepian oraz wiele innych instrumentów.

Sprzęt do integracji sensorycznej jest dodatkowym atutem (fot. Przedszkole „Radosne Dzieciaki”)
W naszym przedszkolu mamy zajęcia, które według mnie powinny znaleźć się w każdej placówce. To trening umiejętności społecznych. Cykl nazywa się „W kręgu przyjaźni”. Podobne zajęcia stosuje się w psychoterapii, w pedagogice u dzieci, które mają problemy z zachowaniami społecznymi. Realizujemy terapię rówieśniczą. Dzięki nauczycielowi dzieci poznają, czym jest przyjaźń i szacunek. Korygują się nawzajem, gdy ktoś zachowuje się niewłaściwie. U nas rozpatrujemy różne tematy. Dajemy dzieciom możliwość rozwiązywania problemów samodzielnie. One mają ogromne potrzeby emocjonalne. Brakuje im umiejętności regulacji swoich emocji. Nie wszystkiego są świadome. Jeśli dziecko nie wie, dlaczego jest zdenerwowane, powoduje to brak poczucia bezpieczeństwa. Trzeba ten chaos w głowie uporządkować. Zwrócić uwagę, kiedy dzieci są agresywne lub przeciwnie – wyalienowane.

Dobra placówka posiada urozmaicony harmonogram zajęć (fot. Przedszkole „Radosne Dzieciaki”)
Uczymy na przykład najmłodszych asertywności. Przypomniała mi się taka przygoda z piaskownicy. Jest Kubuś i aktywny ponad normę Leoś, który sypie koledze na czapkę piasek. Pytam Kubusia, czy akceptuje tę zabawę. Gdy słyszę, że mu się nie podoba, zachęcam, żeby wyraźnie powiedział to Leosiowi. Kubuś wysyłając komunikat do kolegi wyciąga rączkę w geście „stop!”. Dlaczego jest to ważne? Określa naszą osobistą przestrzeń, której nie powinno się naruszać. W przypadku tej historii zarówno jedno, jak i drugie dziecko uczy się, załatwiania swoich spraw. Nie lubimy skarżenia. Sugerujemy, że dziecko może poprosić o rozmowę i interwencję tylko w przypadkach, kiedy zupełnie sobie nie radzi.
Jest Pani osobą z wieloletnim stażem pracy z przedszkolakami, a co możemy powiedzieć o rodzicach? Czy opinia, że obecna generacja jest nadopiekuńcza to prawda?
To jest nagminne. Rodzice chcą usuwać dzieciom wszystkie przeszkody, ograniczać wszelkie zagrożenia, więc wolą zabronić wszystkiego, co tylko można. To kończy się wyuczoną bezradnością w przyszłości i problemami z samodzielnością. Przedszkolakom trzeba dać wolność i czuwać. One nie mają tak rozwiniętej umiejętności przewidywania, jak my, ale nie róbmy wszystkiego za dzieci. Powinny mieć możliwość spróbowania pewnych rzeczy, ale oczywiście przy naszej asekuracji.
Jak rozmawiać z trudnymi we współpracy rodzicami, czyli osobami, które traktują przedszkole jak warsztat usługowy, a nie placówkę wychowawczą?
Rodzice roszczeniowi eliminują się sami. Jeśli są wyłącznie wymagania, a nie ma zaangażowania z ich strony, mogę wypowiedzieć umowę. Ten punkt określamy brakiem harmonijnej współpracy. Jest ona wymagana zwłaszcza w przypadku, kiedy mamy do czynienia z trudnymi zachowaniami dzieci, dochodzi do incydentów. Przedszkolak wymaga wówczas wizyty w poradni psychologiczno-pedagogicznej i rodzic musi ją zapewnić. Ogólnie jestem otwarta na dialog i budowanie więzi. W każdej chwili możemy rozmawiać. Na początku pytam, jakie są oczekiwania.

Zajęcia przedszkolne to również budowanie relacji (fot. Przedszkole „Radosne Dzieciaki”)
Opowiadam o naszej misji i metodach. Podsuwam na przykład książki Jespera Juula. Duński pedagog wskazuje, jak powinniśmy odczytywać potrzeby dzieci oraz gdzie stawiać granice, przy wychowaniu najmłodszych. Poglądy Juula są praktycznie identyczne ze spojrzeniem na pedagogikę Janusza Korczaka. Rozwinął jego myśl. Polecam również książki Jane Nelsen. Autorka „Pozytywnej dyscypliny” koncentruje się na przynależności do grupy. Podkreśla, że na dzieci mamy wpływ do dwunastego roku życia. Gdy rodzice zapoznają się z poradnikami, zyskujemy wspólny język. Muszę przyznać, że często współpracuję z bardzo świadomymi osobami.
Przedszkole niepubliczne to małe przedsiębiorstwo, dla którego pracuje kilkanaście osób? Jak kompletuje się odpowiedni zespół?
O dobrych pedagogów nie jest łatwo. Często doświadczone osoby przynoszą przestarzałe metody z innych placówek. Dziewczyny po pedagogice nie znają najnowszych trendów. Organizuję szkolenia, przekonuję, że opieranie się na systemie nagród – taka swoista metoda kija i marchewki – nie działa dobrze na dzieci. Skompletowanie zespołu osób o odpowiednich predyspozycjach wymaga czasu. Trzeba uważać. Kiedyś zdarzyło się, że jedna osoba zbuntowała personel, opowiadając dziwne historie, o których nic nie wiedziałam. Siała zamęt. Odeszło wówczas kilka dziewczyn po jednym sezonie. Dużo się nauczyłam.

Placówka mieści się na warszawskiej Ochocie (fot. Przedszkole Radosne Dzieciaki)
Umiejętny dobór kadry to podstawa, tym bardziej że pracujemy z dziećmi, które powierzyli nam rodzice. Idealny pracownik to: życzliwość wobec innych, szacunek, kultura osobista. Postawa pedagoga mocno oddziałuje na dzieci. Mają silną intuicję, doskonale odbierają język ciała. Każda nowa osoba przychodzi więc do nas na okres próbny. To czas zarówno dla niej, jak i mnie. Liczy się nie tylko moja ocena, ale i samopoczucie nowej pracowniczki, jak odbiera atmosferę naszego miejsca. Musi czuć się z nami dobrze, w końcu spędzamy tu blisko osiem godzin dziennie. W pracy powinniśmy sobie pomagać. We właściwie dobranym zespole doskonale uzupełniamy się.
PRZECZYTAJ PIERWSZĄ CZĘŚĆ ROZMOWY