W Warszawie przy ulicy Smoczej dzieje się prawdziwa magia. Przekraczając próg Zaklątka, przenosimy się do świata Harry’ego Pottera. Półki regałów uginają się od tajemniczych ksiąg, a nad napojami unosi się charakterystyczna mgiełka. Magiczną kawiarnię założyła Beata Siedlecka, tworząc wyjątkowe miejsce spotkań fanów twórczości J.K. Rowling.
Pomysł na kawiarnię wziął się z czystej pasji. Beata Siedlecka przez wiele lat pracowała w stołecznym Teatrze Kwadrat jako charakteryzatorka, ale od ponad dekady w wolnych chwilach zajmowała się cukiernictwem. Jej słodkie dzieła robiły duże wrażenie na znajomych. Zachęcali do założenia własnej pracowni tortów. Jednak rzemieślnicze robienie słodkości na zamówienie, nie do końca wydawało się kuszącą perspektywą. Pani Beata chciała, by jej efektowne prace były podziwiane przez szerszy krąg ludzi. Jednocześnie zauważyła, że w Warszawie nie ma kawiarni, czy restauracji poświęconej Harry’emu Potterowi. Barwne opowieści o czarodzieju od lat fascynują panią Beatę, podobnie jak miliony fanów na całym świecie. Postanowiła połączyć dwie pasje.
– Pierwsze podejście było nieudane. Próbowaliśmy chwilę przed pandemią, mieliśmy już wybrany lokal, ale trzasnął mi kręgosłup. Spore środki poszły na moją rehabilitację. Szczęście w nieszczęściu, bo potem podczas pandemii wszyscy się zamykali. Minęło trochę czasu, przyszły komplikacje w mojej bieżącej pracy, zdecydowałam, że to ten moment. Wzięłam niewielką, unijną pożyczkę na start. Na Zaklątek wystarczyło – opowiada w rozmowie z portalem „Biznes z klasą” Beata Siedlecka. Do wyczarowania magicznej atmosfery był niezbędny odpowiedni wystrój. Większość środków pochłonął remont lokalu. Wiele rekwizytów powstało więc dzięki samodzielnej pracy, przy pomocy zaprzyjaźnionej techniczki z teatru. Stosy starych walizek posłużyły jako podstawa baru. Pani Beata własnoręcznie wykonywała na przykład wystylizowane okładki książek, a tylko to zadanie zajęło jej dwa tygodnie.
Kawiarnia ruszyła w lipcu 2023 roku i bardzo szybko zyskała popularność. Zainteresowanie przerosło oczekiwania pani Beaty. Jak szacuje, Zaklątek w pierwszych miesiącach odwiedzało nawet 300 osób dziennie. Kawiarnia funkcjonowała przez sześć dni w tygodniu (teraz jest otwarta codziennie). Właścicielka, jak to na początku często bywa, pełniła samodzielnie wszystkie funkcje z niewielką pomocą kolegi, który dopiero z czasem stał się pełnoetatowym pracownikiem. Do sukcesu Zaklątka przyczyniły się media społecznościowe. Pani Beacie – po kilku próbach – udało się nawiązać współpracę ze specjalistką, która doskonale rozumie jej wizję. Dobre zdjęcia i krótkie filmy z dużą dozą humoru trafiają do coraz szerszego kręgu potencjalnych gości kawiarni.
Słodkie atuty w biznesie
Elementem charakterystycznym Zaklątka są cukiernicze dzieła Beaty Siedleckiej. W przyszłym roku właścicielka kawiarni zamierza wystąpić na Mistrzostwach Polski w Dekoracji Tortów. Wcześniej na turniejach poznała obecne mistrzynie świata z Mediolanu – Angelikę Chwyć i Renatę Martynę. To właśnie te dziewczyny inspirują i wspierają ją w cukierniczej pasji. Z próbką umiejętności – być może przyszłej mistrzyni Polski – zapoznać się można w Zaklątku. Ekspozycją stałą w kawiarni jest niewielki tort udekorowany figurką filmowego Zgredka. To jedna z ulubionych prac właścicielki. – Pierwotnie miał być eksponatem do szkoleń pokazowych, jednak nie mam czasu na ich realizację. Wykonałam go z czekolady plastycznej. Jest trochę jak modelina – odporna na upływ czasu. Oczywiście nie polecam próbowania tortów dekoracyjnych, które stały już długo – mówi Beata Siedlecka. W Zaklątku nie brakuje deserów dla gości, nawiązujących do niesamowitego uniwersum J.K. Rowling.
– Przygotowanie nowej propozycji zaczyna się od pomysłu w naszej ekipie. W Zaklątku działamy zespołowo. Później zastanawiamy się, jak i z czego wykonać nowy deser. Cukiernik tworzy smaki i połączenia, które muszą zyskać moją akceptację. Ważne, żeby deser był ładny i smaczny. To zawsze musi iść w parze – podkreśla Beata Siedlecka. – Można powiedzieć, że bestsellerem jest Specjał Hagrida w kształcie dyni. Zapewne działa tu urok zewnętrzny, ale i wewnątrz kryje się dużo ciekawych smaków. Popularny jest też Wizard, czyli klasyczna wuzetka przekształcona przez naszego cukiernika w bardziej współczesną wersję. Przepyszny i przeuroczy Mech z małymi muchomorkami sprzedaje się również świetnie – dodaje.
Wybrane ciastko można popić efektowną miksturą. – Jest eliksir miłosny na bazie lawendy i róży oraz napoje w kolorach czterech domów Hogwartu. Goście często wybierają te, z którymi identyfikują się w książkach i filmach. Magii dodaje suchy lód, który różnie reaguje na składniki eliksiru. Raz pojawiają się bąbelki, innym razem się pieni – zdradza sekrety kuchni Beata Siedlecka.
Hogwart w CV
Jak wygląda rozmowa kwalifikacyjna do pracy w Zaklątku? Okazuje się, że nie trzeba wypełniać testu ze znajomości lektury, ale oczywiste jest, że fani uniwersum odnajdują się tutaj najszybciej. – Znajomość świata Harry’ego Pottera jest czasem dużo ważniejsza niż doświadczenie baristyczne. Zdarzało mi się zatrudniać osoby, które czują się częścią uniwersum, chociaż na początku nie radziły sobie świetnie ze wszystkim na barze. Musimy do siebie pasować. Wszystkiego innego można się nauczyć. Działamy tak, by zbudować idealny zespół.
Na przykład w ubiegłym roku przyszło do mnie dwóch chłopaków na praktyki cukiernicze. Bliźniacy rozkręcili się fantastycznie i zostali. Jeden spełnia się na zapleczu, jest zapalonym cukiernikiem, a jego brat lubi pracować na barze. Ogólnie z zespołem dużo wygłupiamy się, razem tworzymy atmosferę tego miejsca – mówi Beata Siedlecka.
Piotr Polk, czyli głos Lupina
Właścicielka Zaklątka zawsze marzyła, żeby jej kawiarnia tętniła życiem i integrowała fanów magicznego świata Harry’ego Pottera. Po raz kolejny zrządzenie losu sprawiło, że pomogły jej znajomości z teatru. Jeszcze przed założeniem Zaklątka dowiedziała się, że Piotr Polk użyczył głosu Remusowi Lupinowi w polskiej wersji językowej filmów o Harrym Potterze. Pani Beata miała okazję przeprowadzić długie rozmowy ze znanym i lubianym aktorem, podczas przygotowywania pieczołowitych charakteryzacji.
– Był dla mnie ogromnym wsparciem, gdy opowiadałam o planach założenia Zaklątka. To wielki twórca na wielu polach działalności artystycznej. Takich ludzi bardzo cenię. Nie wyobrażałam sobie zorganizowania bez niego pierwszego aktorskiego spotkania z fanami Harry’ego Pottera w Zaklątku. Dla mnie było to bardzo emocjonujące wyzwanie, ponieważ musiałam zastąpić chorą koleżankę i samodzielnie poprowadziłam wydarzenie, choć nie miałam żadnego doświadczenia w tej roli. Jak mówili goście kawiarni, wyszło całkiem nieźle – wspomina Beata Siedlecka. Później w Zaklątku gościła również Joanna Kudelska, czyli polski głos Hermiony Granger. Odbywają się tam także imprezy tematyczne.
Odczarowany lokal
Droga do stworzenia wyjątkowego miejsca na kawiarnianej mapie Warszawy nie była łatwa. Jak przyznaje właścicielka Zaklątka, poświęciła mnóstwo czasu i wysiłku. Na początku bywały momenty, kiedy biznesowy budżet ledwo się domykał. O lokalu, który wynajęła, chodziły pogłoski, że jest przeklęty, bo pada w nim każdy biznes. Miejsce udało się jednak odczarować. Popularność Harry’ego Pottera i ciekawe pomysły jednak przyciągnęły gości.
– Nadal nie mam pełnej świadomości, że moje marzenia się spełniły. Myślę nad realizacją kolejnych pomysłów. Zaklątek ciągle się zmienia. Staram się dopieszczać to miejsce, jak tylko mogę. Kiedyś sporo szkicowałam i malowałam. Chciałabym, żeby w Zaklątku znalazły się portrety namalowane przeze mnie. Przede mną duże przedsięwzięcie, więc na razie muszę przesunąć to w czasie. Ponadto zapowiada się, że będziemy mieć większy lokal. To na razie tylko moja wizja, ale jestem już po pierwszych rozmowach – mówi Beata Siedlecka. Jak widać, nawet w biznesie czasem przydaje się odrobina magii.
PAWEŁ LEWANDOWSKI