Kredyty brali we frankach, by spełnić marzenia. Ich prawne potyczki z bankami często szeroko opisywały media w całej Polsce. Na jakim etapie jest dziś sytuacja frankowiczów? Dlaczego tak wiele osób wygrywa sprawy z bankami? Na co powinniśmy zwracać szczególną uwagę, gdy obecnie bierzemy na przykład kredyt złotówkowy? O tych i innych zagadnieniach z Iwoną Rzucidło, radcą prawnym, rozmawia Michał Szymański z portalu „Biznes z klasą”.
We wrześniu ogłoszono wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE, związany z kredytami zaciąganymi w obcych walutach. Decyzją TSUE: sąd krajowy, w przypadku sprzeciwu konsumenta, nie może zastąpić nieuczciwego postanowienia umownego, które dotyczy kursu wymiany, przepisem dyspozytywnym prawa danego kraju. Jak bardzo ważny jest to wyrok dla frankowiczów?
Przywołany wyrok stanowi potwierdzenie dotychczasowej linii orzeczniczej TSUE, dotyczącej podejmowania próby zastępowania czy też uzupełniania uznanych przez sąd za bezskuteczne klauzul abuzywnych w umowie kredytu waloryzowanego odpowiednimi przepisami dyspozytywnymi prawa krajowego, pozwalającymi na pozostawienie w mocy postanowień odnoszących się do przeliczenia waluty wypłaty kredytu oraz spłat rat. Nie chodzi o to, żeby sąd stwierdził nieważność absolutnie wszystkich umów, które zawierają postanowienia niedozwolone – jeżeli okaże się, że po wyeliminowaniu tych klauzul możliwym będzie, w świetle przepisów obowiązującego prawa krajowego, utrzymanie w mocy takiej umowy, to nie należy stwierdzać jej nieważności. Natomiast należy uznać za niedopuszczalne ingerencję w treść klauzuli waloryzacyjnej, uznanej za abuzywną, zastępując ją innymi postanowieniami, na przykład – do czego niezmiennie dążą pozywane banki – poprzez przyjęcie do przeliczeń średniego kursu NBP. Wyrażam głębokie przekonanie, że to najnowsze orzeczenie TSUE, które był pan uprzejmy przywołać, ostatecznie położy kres praktykom, stosowanym zarówno przez orzekające sądy jak i pozwane banki w zakresie poszukiwań sposobów na uzupełnienie umowy kredytowej po usunięciu z jej treści klauzul abuzywnych. W przeciwnym razie przedsiębiorcy stosujący niedozwolone klauzule umowne w dalszym ciągu dopuszczaliby się takich nagannych działań w stosunku do konsumentów w usprawiedliwionym przekonaniu, że nawet jeśli postanowienie zostanie uznane za abuzywne, co w konsekwencji oznacza jego eliminację, to treść umowy mogłaby zostać uzupełniona w niezbędnym zakresie przez sąd, zapewniając tym samym realizację interesów nieuczciwego przedsiębiorcy. Trybunał Sprawiedliwości UE dopuszcza odstępstwo od postawionej przez siebie tezy. Możliwość zastąpienia nieuczciwego postanowienia umownego przepisem prawa krajowego o charakterze dyspozytywnym istnieje wówczas, gdy usunięcie nieuczciwego postanowienia umownego i stwierdzenie nieważności przez sąd – w sytuacji gdy jej dalsze obowiązywanie bez abuzywnego postanowienia byłoby prawnie niemożliwe – naraziłoby na szkodę konsumenta.
Czy po wyroku TSUE możemy spodziewać się, że pozwów znów znacznie przybędzie?
Wyrok Trybunału oznacza swego rodzaju dezaprobatę dla prób podejmowanych przez banki, mających na celu uzupełnienia treści umowy kredytu w zakresie dotyczącym kursu wymiany waluty, poprzez przyjęcie do przeliczeń średniego kursu NBP z jednej strony. Z drugiej zaś, stanowi znaczące wzmocnienie pozycji kredytobiorców w słusznej walce o ochronę interesów, której najbardziej pożądanym rezultatem jest uzyskanie orzeczenia sądu stwierdzającego nieważność umowy kredytu od początku, bowiem uzyskanie orzeczenia sądu o takiej treści jest najbardziej korzystne w skutkach dla kredytobiorcy. Ponadto Trybunał wypowiedział się również w kwestii przedawnień roszczeń konsumenta. Pytanie prejudycjalne dotyczyło wątpliwości w zakresie początku biegu 10-letniego terminu przedawnienia roszczeń konsumenta z tytułu umowy kredytu, tj. czy za datę początkową należy uznać każdorazowo dzień wpłaty miesięcznej raty, czy też moment, w którym konsument został poinformowanym o niedozwolonym charakterze postanowienia umowy kredytu. Trybunał jednoznacznie stwierdził, że bieg terminu przedawnienia rozpoczyna się wraz z chwilą uzyskania przez konsumenta wiedzy o nieuczciwym postanowieniu umowy kredytu. W praktyce oznacza to, że kredytobiorca może domagać się zwrotu wszystkich spłaconych rat kredytu od początku zawarcia wadliwej umowy kredytu bez względu na to, czy od tej daty upłynęło więcej niż 10 lat. Biorąc pod uwagę powyższe prokonsumenckie rozstrzygnięcie TSUE, które zdecydowanie wzmocni pozycję kredytobiorców w sporach sądowych z bankami, posiadacze kredytów frankowych, którzy do tej pory wstrzymywali się z podjęciem decyzji o wystąpieniu na drogę sądową przeciwko bankom, podejmą kroki mające na celu walkę o ochronę swoich praw.
W Polsce od lat duże emocje wywoływały batalie sądowe frankowiczów. W publicznym dyskursie pojawiły się krytyczne głosy. Według nich frankowicze mieli mieć świadomość ryzyka, zadłużania się w obcej walucie, pomimo tego podpisywali umowy. Kredytobiorcom zarzucano, potocznie mówiąc, cwaniactwo, które obróciło się przeciw nim.
W mojej ocenie to jednak przedstawiciele banków, wykorzystując silniejszą pozycję przedsiębiorcy poinformowanego i świadomego w stosunku do przeciętnego konsumenta, nadużyli tej przewagi sprzedając kredyt waloryzowany walutą CHF jako produkt korzystny, bezpieczny, tańszy niż kredyt w PLN. Jak inaczej wyjaśnić – po pierwsze: żądania doradców poszczególnych banków w stosunku do kredytobiorców dodatkowego zabezpieczenia spłaty kredytu w postaci drugiej nieruchomości argumentując uzyskaniem korzystniejszych warunków kredytowych? Banki już w momencie przyznawania kredytów wiedziały, że w sytuacji wzrostu kursu CHF zabezpieczenie spłaty kredytu w postaci hipoteki ustanowionej na jednej nieruchomości okaże się niewystarczające. Po drugie: brak domagania się doradców banku wniesienia przez kredytobiorcę wkładu własnego, tłumacząc korzystniejszymi warunkami uzyskania kredytu, co w rzeczywistości oznaczało zdecydowanie większą kwotę zadłużenia, jako że wraz ze wzrostem kursu CHF rosną nie tylko odsetki, ale również kapitał pozostały do spłaty – w przeciwieństwie do kredytu w PLN. Na podstawie jakich parametrów należy uznać, że kredytobiorcy mieli świadomość ryzyka zadłużania się w walucie obcej, skoro przy zawieraniu umowy sami doradcy poszczególnych banków nie potrafili wyjaśnić sposobu powstawania tabeli kursowej danego banku. Informacja o aktualnym kursie była uzyskiwana z centrali. Nie mogli również negocjować brzmienia wzorców umów, z których korzystali. Banki argumentują, że kredytobiorcy otrzymywali symulacje wzrostu wysokości raty spłaty kredytu w wyniku wzrostu kursu waluty. Pozostaje to bez znaczenia w sytuacji gdy, założenia przyjęte do rzekomej symulacji w żaden sposób nie korespondują ze wskaźnikami umowy kredytu, którą finalnie zawarły strony. Prawidłowo przedstawiona symulacja powinna odnosić się do konkretnej umowy, jej warunków, a w szczególności wysokości kredytu. W związku z powyższym nie może być mowy o wypełnieniu obowiązku informacyjnego banku z zachowaniem szczególnej staranności. Większość kredytobiorców otrzymywała zgodnie z dyspozycją wypłaty środków na wskazany rachunek kwotę w PLN po przeliczeniu wnioskowanej kwoty w CHF po kursie kupna waluty w wysokości w okolicach 2,00 – 2,60 PLN, podczas gdy kurs średni franka szwajcarskiego z 28 września 2022 wynosi 5,0710 PLN. Powyższe wskazuje, że kurs waluty obcej może wzrosnąć w sposób nieograniczony, o czym kredytobiorcy nie zostali poinformowani.
Prowadziła Pani wiele spraw frankowiczów. Za ciągnącymi się sporami z bankami, stoi dużo prywatnych dramatów. Dla klientów to wojna nerwów. Zapewne wymagają szczególnej opieki prawnej?
Mimo iż, zawód wymaga zachowania spokoju i opanowania, z uwagi na fakt, iż problemy, z którymi zwracają się klienci są naprawdę zróżnicowane, prawnik powinien umieć spojrzeć na daną problematykę z perspektywy drugiej strony, czyli klienta. Wykazywanie empatii w sytuacjach, które tego wymagają, a do takich należą okoliczności towarzyszące problematyce kredytów frankowych, pozwoli lepiej poznać motywy działania i sposób myślenia klienta. W konsekwencji podniesie to komfort wzajemnych relacji oraz poziom zaufania wobec pełnomocnika prezentującego empatyczną postawę. Problematyka kredytów frankowych stanowi w pewnym stopniu połączenie sprawy natury osobistej i biznesowej. Okoliczności towarzyszące kredytowi bardzo często wiążą się z problemami życia codziennego, co nierzadko jest, z jednej strony powodem wielkich emocji, przeżyć, z drugiej zaś, ważnych interesów. W takiej sytuacji pełnomocnik staje się powiernikiem klienta. Jest to możliwe tylko wówczas, gdy potrafi wzbudzić zaufanie. Rolą pełnomocnika jest wykreowanie atmosfery zachęcającej klienta do podzielenia się wszystkimi niezbędnymi informacjami, co w efekcie posłuży ochronie jego interesów. Pozwala to również na wypracowanie warunków współpracy, satysfakcjonujących obie strony.
Wstępem do podjęcia sprawy jest konsultacja. Ile czasu średnio zajmuje od tego pierwszego etapu, do uwolnienia się klienta od kredytu frankowego?
Tutaj ogromne znaczenie ma szybkość procedowania danej sprawy przez sąd. Czas oczekiwania na pierwsze czynności sądu w sprawach frankowych jest zróżnicowany i może potrwać od kilku tygodni do kilku miesięcy. Są to czynności związane ze weryfikacją pozwu pod względem formalnym, nadaniem sygnatury, zarządzeniem o dostarczeniu odpisu pozwu Pozwanemu wraz z zobowiązaniem do złożenia odpowiedzi na pozew w określonym terminie, który też jest określony w zależności od przyjętej praktyki w danym sądzie. Następnie zostaje wyznaczony termin rozprawy. Jeśli sędzia jest wyjątkowo skrupulatny czynności, o których mowa powyżej mogą zostać przeprowadzone w ciągu 12 miesięcy. Co do zasady należy się jednak liczyć z dłuższym okresem oczekiwania. Do wydania wyroku przez sąd pierwszej instancji może upłynąć nawet trzy lata.
Czy można powiedzieć, że przypadek frankowiczów, ogólnie nauczył większej ostrożności polskich kredytobiorców? Na co powinniśmy zwrócić szczególną uwagę, biorąc obecnie kredyt złotówkowy?
W obliczu coraz trudniejszej sytuacji kredytobiorców kredytów frankowych, masowo składanych pozwów przeciwko bankom, toczącej się od wielu miesięcy dyskusji na temat abuzywności postanowień umownych, niedozwolonych mechanizmów indeksacyjnych stosowanych przez banki, wzrasta świadomość społeczeństwa. Zwiększa się w zakresie konieczności realizacji przez banki obowiązku informacyjnego. W mojej opinii potencjalny kredytobiorca, przed zawarciem umowy kredytu, będzie dążył do uzyskania rzetelnej informacji na temat wszystkich, istotnych z jego punktu widzenia, elementów umowy kredytu, aby w jak najlepszy sposób zabezpieczyć swoje interesy w przyszłości. Niestety, mimo trudnej sytuacji na rynku – zwłaszcza kredytów hipotecznych – potrzeby pozostały te same. To posiadanie własnego M. Chęć zrealizowania tego marzenia może okazać się silniejsza, niż zachowanie względów ostrożności. Zatem, zanim zdecydujemy się na zawarcie umowy kredytu, należy zwrócić uwagę na następujące kwestie: poziom oprocentowania i jego elementy składowe, wysokość prowizji, terminy spłaty, warunki wcześniejszej spłaty, produkty towarzyszące kredytowi. Warto również negocjować z bankiem kwestię stałego oprocentowania – możliwe na okres do pięciu lat – raty kredytu, co zagwarantuje nam, że jej wysokość nie wzrośnie w okresie obowiązywania oprocentowania stałego.